Share

Country road, take me home.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 17:53;


KTO: Vincent, Taya
KIEDY:kilka dni po Vincentówce
GDZIE: Vinc i Taya jadą do Filadelfii na umówiony shopping

V.
Minęło kilka dni od słynnej Vincentowki, na której wydarzyło się chyba wszystko. Był alkohol, miękkie narkotyki, zabawa, muzyka, ale też złamane serca, dramaty, szaleństwo, wściekłe derpiki i policja. Z pewnością ta impreza przejdzie do skromnej historii Rode, jako jedna z bardziej epickich.
Vincent... Co z nim? Po feralnym wyznaniu, nie narzucał się z towarzystwem. Kilka dni męczył się z zapaleniem zatok, przez co miał dobrą wymówkę by zostać samemu, jednakże oglądając pierwsze minuty Black Panther poczuł... pustkę. Czegoś, a raczej kogoś brakowało. Ostatecznie film wyłączył i do tej pory nie obejrzał.
W końcu przemógł się i umówił się z Tayą na wyjazd do Filadelfii- nie mógł jej przecież unikać do końca życia.
Umówionego dnia, czekał w wyznaczonym miejscu, aż ta podjedzie samochodem. Z przyczyn oczywistych, nie przepadał za tym środkiem transportu, ale wyboru nie miał.(edytowane)

T.
Taya nie poderjzewala ze VInc ma takie problemy z samochodami. Podjechala po niego o wyznaczonej godzinie, nawet ciut wczesniej. Nie unikala go, ale dala mu przestrzeń i nie narzucała sie. W koncu to tylko kilka dni.
- Hej - otwarla okno od strony pasażera - Wskakuj i jedziemy**

V.
Na widok Tayi uśmiechnął się delikatnie. Wyglądał znacznie lepiej, niż kilka dni temu. Już nie smarkał i nie kaszlał co chwilę, więc to było na plus.
- Cześć. - wsiadł po chwili wahania do przodu, obok niej - Gotowa na shopping?
Coś w jego uśmiechu się zmieniło. Było w tym coś słodko gorzkiego, coś czego nie dało się dokładnie określić. Być może ten miłosny zawód, to był kolejny krok ku dalszej dojrzałości. A może tylko Taya sobie wmawiała.

T.
Wolala sie nie zastanawiac czy sobei wmaiwa czy nie, ale ten uśmiech w jakiś sposób ją ukłuł w środku.. Nie chciala nagle zrywać kontaktu, ale nie chciała też naciskać. Ciężko było to wypośrodkować, by Vincent nie pomyslał sobie, ze ona nie chce z nim kontaktu..
-Gotowa. Nawet wiem gdzie jedziemy - potwierdziła z uśmiechem. Na tylnym siedzeniu leżała jej torebka, sama Taya ubrana byla w wygodne buty w kolorze pudrowego różu, taki sam sweter i niebieską, prawie jeansową spodnice.
Samochód ruszyl i wytoczył sie na ulice wylotową z miasta.
- JAk sie czujesz?

V.
On byl ubrany.... Jak zwykle. Jeansy, t-shirt, ale nawet na jego rozmiar, tenisówki. Standard.
Vinc usiadł, zapiął pasy, sprawdził je raz, drugi i dopiero jej odpowiedział.
- Ja też nie. Ogarnie się jakieś centrum handlowe, jak będziemy bliżej Philly.
W sumie... To nie był pewien czy tak naprawdę zostanie w Rode, ale eleganckie ciuchy zawsze się przydadzą.
Jego nowy kierunek ? Może Filadelfia? Bliżej niż Nowy Jork. Zawsze to jakaś opcja.
- O wiele lepiej. Gdyby nie ty, skończyłbym z zapaleniem płuc, albo jeszcze gorzej - uśmiechnął się nieznacznie

T.
- Gdybyś nie miał głupich pomysłów, to byłbyś tylko przeizębiony. BYłeś u lekarza? - jechała przepisowo, nie za szybko, nie za gwałtwnie, całkiem płynnie.
Daleko do wyjazdu nie było, wiec ruszyli juz wieksza drogą, stanową czy co to tam jest.
- WIesz dokladnie co chcesz kupować ? Czy jeszcze nie bardzo?**

V.
Vinc parsknął cicho i przewrócił oczyma.
- Byłem... wytrącony z równowagi. Też byś była, gdybyś zmieszała cynamon z mlekiem, wódką i piwem. -
Rozkojarzony. Zgrabny zastępnik do " najebany jak szpadel
- Byłem. Gdybym nie był, nadal bym bardzo męsko jęczał pod kocem i wzywał wszystkich Bogów na pomoc. - faktycznie nie miał już głosu zniekształconego przez katar, ani czerwonego nosa. Jedyne co, to chyba ciut zmarniał, bo cierpiał na brak apetytu, ale pewnie szybko to nadrobi.
- Mhm. Dwie, trzy koszule, jakieś spodnie. Jak będzie tania marynarka lub buty, to można i to. - nie śmierdział groszem, niestety. No i muszę wejść do sklepu z elektroniką, po kilka rzeczy. - póki co, nie denerwował się, bo Taya nie szalała na drodze


T.
-Wiesz co, pod Philly jest takie centrum.. outlet costam. Duże marki, dobrej jakości, ale na przykład poprzednie kolekcje, ostatnie rozmiary i inne takie. Przecenione często po 60% albo i wiecej. Może tam? - zaproponowala, slysząc co chce kupić. Dobry jakościowo ciuch w cenie taniego gówna.. A poprzednie kolekcje pewnie mu nie przeszkadzają, to nie NY.
Jechała spokojnie pierwsze poł godziny. Przy wolnej drodze przyspieszyla, ale nie poza limit. SPokojnie mijały ich samochody.. Do czasu, aż jakiś geniusz z naprzeciwka postanowił wyprzedzać na trzeciego, mając za blisko przed sobą Tayę i Vinca.

V.
- W porządku, wpierw outlet, potem jakaś elektronika. Muszę kupić kilka przejściówek, kabli...- wymienial chwile, co mu potrzebne.
Rozmawiali przez te pół godziny dosc poprawnie. Nie poruszali drażliwego tematu domówki, ani jego feralnego wyznania.
I wtedy samochód wyjechał im na czołówkę.
Wiecie jakie to okropne uczucie? Moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że zaraz nastąpi uderzenie, a za nim potworny trzask rozbijanego szkła i zgrzyt gniecionej stali?
Aż nie mógł złapać oddechu. Cały się napiął, zacisnął mocno jedną dłoń na pasie bezpieczeństwa, drugą na jej ramieniu, zupełnie nieświadomie.
I czekał na cud

T.
-to chyba tez jest w outlecie .Tak mi sie wydaje. To zwykla galeria, tylko wszystko tam jest outletowe. Ale jakis elektorniczny wyaje mi się, ze też.. - ona nie tykała tematu domówki i wyznań Vinca, póki on nie chciał. Jej zdanie znał, ale czy pamiętał?
Szczęscie, że Taya jechała z przepisową szybkością i była w stanie raz, że wcisnąć hamulec, a dwa, wymanewrowac na pobocze i zapewne troche dalej, w trawe. NA szczescie nie w słup. Zatrzymała się i obejrzała za siebie, jakby to coś miało dać. Serce jej waliło, ale nie czula sie chyba aż tak, jak Edams.. Spojrzała na niego.
- Hej.. wszystko w por ządku?

V.
Może się nie minęli na milimetry, ale dla Edamsa i tak było to wstrząsające przeżycie. W sekundzie, całe życie ( niezbyt imponujące swoja drogą) przeleciało mu przed oczyma.
Czy było w porządku? Raczej nie. Cały się trząsł, oddychał płytko, a był tak blady, że Taya mogła mieć uzasadnione obawy, że zaraz tam zemdleje. O ile ona nie zemdleje, jak przez zacisk palców na ramieniu, odetnie jej dopływ krwi do mózgu.
- Muszę... Się przewietrzyć - wydusił w końcu, odpiął drżącymi dłońmi pasy i wysiadł. Przeszedł dobre kilka metrów, zaparł dłonie na biodrach i dopiero tam zaczął próby stabilizacji oddechu
Jezu. Kurwa. Chryste.
Nigdy. Więcej

T.
Fakt, ręka jej ścierpła ale nie zauwazyla póki jej nie puścił. Wysiadła zaraz za nim. Ręce jej się trzęsły. Przeszła do Vincenta, oparła mu dłoń na łopatce.
- Spójrz na mnie. Oddychaj głęboko, powoli, dobrze? Tak, jak ja - Poprosiła, starajac sie samej ustabilizować oddech. Jej też to pomoże. Powolne wdechy i wydechy, głębokie. Podciągnęła go lekko żeby się wyprostował i patrzył na nią.
Oaz - W zeszły czwartek o 23:13
Spojrzał na nią, gdy kazała mu się uspokoić. Był tak przerażony...Chwilę mu to zajęło , ale po kilku nieudanych próbach, w końcu zaczął głęboko oddychac. Przymknął powieki, próbując opanować drżenie rąk.
-Co za...imbecyl - wydusił.
Być może Taya tego nie chciała. Być może jej to teraz nie leżało, ale Edams był tak wystraszony, że miał to absolutnie gdzie - to był po prostu odruch. Zmniejszył między nimi odległość do zera i przytulił ją mocno. A raczej przytulił się do niej mocno i schował twarz w jej ramieniu.
Wciąż drżał a serce tłukło się w piersi jak oszalałe.
- Jesteś cała? - wymamrotał drżącym głosem

T.
Widziała, że próbuje się uspokoić nawet jak obecnie nie był w stanie, starała się być spokojna, chociaż też cała drżała. Zapewne normalnie by go sama przytuliła, ale nie miała pojęcia jak ten reaguje na Tak mocno stresujące sytuacje jak ta, w której się znaleźli. Od razu go jednak objęła, przytuliła do siebie, musiał czuć, że drży, ale na pewno zareagowała na to lepiej niż Vincent.
- Tak. Ty? - zapytała - staraj się nadal tak oddychać, dobra? Głęboko i powoli.. skup się na tym proszę. - glaskala go powoli po plecach
- trzeba będzie pomyśleć czy jedziemy dalej czy wracamy.. Ty decydujesz, dobrze?(edytowane)


V.
Jej bliskość i łagodne gesty, pomagały mu się uspokoić. Zaczynał oddychać spokojniej, powoli przestawał drżeć. Bez obaw - nie było w tym przytuleniu żadnego podtekstu, Edams był w tym momencie wystraszony jak małe dziecko i nie myślał o tej bliskości w jakiś niewłaściwy sposób.
Gdy wyprostował się i nieco odsunął, wyglądał jakby się w minute postarzał o kilka lat. Albo nie spał z tydzień.
- W porządku. Możemy jechać. Po prostu....- urwał - Tak, jedzmy.
Nie wiedział czy Taya wiedziała w jaki sposób stracił rodziców czy wujostwo, mogła się tym nie interesować. I tak widziała już wystarczająco, więc chyba lepiej nie poruszać tematu.


T.
Starała się wszystko robić powoli, chociaż tak naprawdę gdyby się na tym nie skupiała jej ruchy były by o wiele bardziej chaotyczne. Ścisnęła delikatnie mężczyznę za ramiona i przyjrzala mu się dokładnie.
- dobrze, jeśli jesteś pewien - zapewne wiedziała o wujostwie, plotki się niosły. Nie naciskała go jednak. Ruszyła do samochodu, w tej chwili zatrzymał się na poboczu inny samochód i wysiadł z niego mężczyzną koło 50, szczupły, w garniturze.
- coś się stało? Jesteście cali? - krzyknął w ich stronę. W końcu ślady hamowania sugerowały, że to nie był zjazd na chwilę przerwy w drodze.

V.
Pokiwał głową, wgapiony w swoje stopy. Nadal był blady, ale zdecydowanie spokojniejszy.
- Tak. Dam radę, spokojnie. - wymamrotał.
Gdy ktoś się zatrzymał , by zapytać czy u nich wszystko gra, pokiwał głową.
- Tak, wszystko ok. - odpowiedział mu.
Zapewne ruszyli w kierunku samochodu i gdy byli już obok, zwrócił się do jegomościa.
- Jakiś mistrz kierownicy, nam wyjechał na czołówkę, ale szczęśliwie mamy na pokładzie dobrego kierowcę-delikatnie położył dłoń na ramieniu Tayi, po czym wsiadł do samochodu, od strony pasażera.
Wziął głęboki oddech. Dasz radę. Nie ciotuj. Zapiął pasy, sprawdził kilka razy.
Spojrzał przed siebie. Czy dokładnie to, czuli jego rodzice i wujostwo, gdy umierali? Ten paraliżujący strach i bezsilność, gdy już wiesz, że nic nie możesz zrobić? A może w ogóle nie byli tego świadomi?


T.
- tak, jest w porządku - zapewniła też kierowcę, który uspokojony wsiadł w samochód i odjechał. Taya spojrzała na Vincenta i wsiadła reż do samochodu. Zapiela pasy,zapalila silnik. Poprawiła pas krzywiac się, chyba będzie miała siniaka na obojczyku, pewnie na ramieniu tex ale o tym jeszcze nie wiedziała.
Spojrzała na niego i po chwili ruszyła powoli, wjechała na drogę. I pewnie nie przyspieszala nawet do maksymalnej dopuszczalnej prędkości


V.
I ruszyli. Jeżeli Taya go nie zgadywala, to on też się nie odzywał. Nie, że się wstydził swojej reakcji, czy coś. Po prostu potrzebował jeszcze chwili by uspokoić umysł.
Jakiś kwadrans później, odchrząknął cicho.
- Sorry za to ramię. Trochę się wystraszyłem - taaaaak, trochę.
Wziął głęboki oddech.
- Pewnie wiesz, bo było o tym dość głośno... Ale jak byłem przed maturami, moi opiekunowie zginęli w wypadku samochodowym. - wciąż patrzył gdzieś przed siebie. - A mieszkałem z wujostwem... Bo jak miałem pięć lat, moi rodzice zginęli tak samo. W bardzo podobnych okolicznościach. Też im podobno ktoś tak wyjechał .
Zamilkł na chwilę.
- Niby zawsze wiedziałem, jak do tego doszło...ale jakoś nigdy sobie tego nie wyobrażałem. Ich ostatnich chwil.
Skrzywił się.
- Kumpel z Mechatroniki żartował... dość kiepsko swoją drogą... że najwyraźniej to u nas genetyczne.
Łatwo więc sobie mogła Taya wyobrazić, jak Edams się wystraszył, gdy mógł zginąć w dokładnie taki sam sposób


T.
Nie zagadywała go, dając mu czas, miejsce, co tam potrzebował, bo wiedziala, że nie ma co naciskać.
- Nic się nie stalo. Trochę boli.. ale nie jakoś przesadnie. Kupię maść arnikową jak dojedziemy - uspokoiła go. Pewnie bedzie miała siniaki, jak nic.
- Wiem.. pamiętam.. Mogłam jechać wolniej, nie byłoby problemu z hamowaniem - zerkneła na niego. - Jak się czujesz? Bedziesz chciał stanć na stacji?

V.
Pokiwał przecząco głową.
- Jechałaś przepisowo, to ten baran wyprzedzał na trzeciego. Dzięki Bogu, masz świetny rekleks- w końcu na nią spojrzał, co mogła dostrzec kątem oka.
- Nie. Naprawdę nie trzeba, już jest okej. - zapewniła ją, nawet uśmiechnął się blado.
Tak, kolejne -10 do atrakcyjności, brawo Edams.
- Tylko wieczorem strzelę sobie naprawdę mocnego drinka. - zaśmiał się pod nosem.

T.
Ona też nie wygladał jakos super atrakcyjnie przecież na chwile obecna, blada jak sciana wygladała jak trup, w tym sweterku.
- Tak.. a ja melise jak dojedziemy, to na pewno.. Nie wiem gdzie ja dostane, ale.. - cos wymysla. Jechała wolniej, ludzie ja wyprzedzali i pewnie jakis pieniacz ją otrąbil.
- A.. ogolnie, jak sie czujesz... po domówce? - ostrozne podchody do rozmowy? Moze.

V.

Raczej w tej atrakcyjności chodziło o histeryczną reakcję, a nie bladość, ale w sumie jeden pies. Czy -10 czy - 10000, to nie miało w tej chwili znaczenia.
- Po domówce? - patrzył na nią przez moment, po czym znów zaczął ostrzec przed siebie.
- W porządku. - wydźwięk jak kobiece "co się stało?" "NIC", ale ciiii nie musiała on tym wiedzieć.
Jeżeli Taya zerknela choć przez moment na towarzysza podróży, nie ujrzała niczego, poza obojętnym wyrazem twarzy. Z pewnością nie była to mina zbitego psa, jak tego feralnego wieczoru.
- Ach, po ugryzieniu derpika, prawie nie ma śladu. - pokiwał głową. - A ty ? Jak wrażenia?


T.
Oczywiście, że na niego spojrzała. Ale skoro w porządku.. pokiwała głową. To w porządku. Nie będzie cisnąć.
- Tak? Nic sietam nie babrze? - dopytała - To bardzo dobrze, bałam się, ze może się słabo goić - dodała. Spojrzała na niego po jego pytaniu.
Jak wrażenia?
- Ciężkie pytanie. Chyba głównie to czuję się po prostu dziwnie.. za stara na to. Chociaż jesteśmy prawie w tym samym wieku.


V.
Pokiwał przecząco głową. Nic się nie babralo - szczęśliwie. W ogóle miał paradoksalnie dużo szczęścia, podczas tego chujowego wieczoru. Bo umówmy się... Mógł utonąć. Mógł skończyć z zapaleniem płuc. Mogło coś się wdać w to ugryzienie i mógł teraz leżeć w drgawkach. A skończyło się na zapaleniu zatok. Nie było źle.
- To w ogóle był dziwny wieczór.
Tak. Najgorsza domówka na jakiej był. Znaczy dla niego.
- Pewnie dlatego, że jesteś na trochę innym levelu. Wiesz małżeństwo, takie tam. Masz trochę inne priorytety niż reszta, która tam była.
A Vinc. Sam chyba nie wiedział. Lubił imprezy, ale pewnie gdyby miał drugą połówkę, to z chęcią by z nich zrezygnował, na rzecz spędzenia czasu z ukochaną.
Ta.


T.
Popukała palcami w kierownicę.
- Tak. Dziwny wieczór - przyznała dość cicho. Jak to inaczej nazwać? Cztery lata była sama, a nagle pojawiają się dwie osoby, równocześnie, które są nią zainteresowane i mówią jej to wprost - na tyle, by się przebić przez jej nieogarnianie takich rzeczy.
- Pewnie tak. A przynajmniej tak się czuję. Jakbym w ogóle była trochę obok tego wszystkiego..


V.
Vinc oparł się nieco wygodniej o siedzenie. Najwyraźniej hormon stresu, mu opadł na tyle, że już nie musiał siedzieć sztywno jakby połknął kija.
- Nie ma w tym nic dziwnego. Po ślubie, a nawet gdy już poznasz swoją drugą połowę, zakochasz się, Twoje życie przewartościowuje się. Tu wiek nie ma znaczenia.
Vinc mimo młodego wyglądu, wydawał się mieć łeb na karku. Tylko nikt nie chciał tego dostrzec. Każdy widział w nim uroczego chłopca i tyle.


T.
-Tym bardziej jak do tego prowadzi się pub.. i hotel. I ma się to wszystko na swojej głowie - westchnęła lekko, chyba to była dla niej ciężka sprawa, nie ma się w sumie czemu dziwić, w końcu to dwie osobne firmy w sumie.
- ale tak, ślub.. i ogolnie takie życie z kimś.. dużo zmienia. Szczególnie jak to już coś stałego, a nie kolejny związek na pół roku czy dwa miesiące.. - a takich osob było pełno. Noc. Dwie, trzy tygodnie i nagle wszystko im się psuło. Albo gdy tylko przechodziło pierwsze zakochanie. Nie naprawiali związków, a rozstawali się w krzykach i kłótniach.


V.
Vinc nie bardzo mógł się wypowiedzieć. Jak jej powiedział - nigdy nie był zakochany, nie miał więc specjalnego porównania. To co się budziło w nim teraz, nie miało szansy rozkwitnąć, więc dusił to w zarodku
- Świetnie sobie z tym radzisz. Naprawdę - przecież mógł nadal ją komplementować, prawda?- A gdybyś potrzebowała pomocy, to przecież możesz na mnie liczyć. Bez względu na wszystko.
Najwyraźniej nie miał zamiaru się na nią obrażać, za odrzucenie jego uczuć

T.
- Dziękuję - uśmiechnęła się - I nie, nie będę cię obciążać jeszcze moimi sprawami. Masz uz swoja prace na glowie. To wystarczająco - zaprzeczyła natychmiast. - A pomagasz mi dosć.. jak po prostu mogę porozmawiac.


V.
Czy to wyższy level friendzony, hehehe?
- Nie jest źle. Póki co zajmuje się cyfryzacją archiwów, potwornie nudne zajęcie. No ale trzeba to zrobić, to podstawa. - kiwnął głową. - Po wklikiwaniu przez bite osiem godzin danych do komputera, z przyjemnością rozładuje kilka palet z dostawy.
Nie ma to jak poprzerzucać takie palety, od razu po tym miał czystszy umysł.
- To chyba lepsze niż skakanie po dachu, ze schodów czy bieganie po ścianach - uśmiechnął się kącikiem ust - Nie musisz robić wszystkiego sama , pamiętaj o tym.
Co do tego rozmawiania. Ech, czy jeszcze będzie w stanie, być wobec niej tak szczery? To mu chyba nie przyniosło nic dobrego. Przez to traktowała go jak kolegę geja.



T.
- Wiesz, dostawami głównie zajmuje się marylin, przynajmniej w pubie. Ale jeśli chcesz.. Na pewno ucieszy się z pomocy. - ona rozładowywała mniejsze dostawy do hotelu, a przynajmniej te które nie były za cieżkie.
- Na pewno bezpieczniejsze, zawsze się martwię, że zrobisz sobei coś poważnego.. - pokręcila głową - ale wiem, że to po prostu.. cóż. Ja czasem biegam, ty robisz to, więc.. po prostu inny sport - co nie zmienial ofaktu, ze sie martwila. Ot, kobieta. Najchetniej by wszystkim kazala siedziec na tylkach by nic im sie nie stalo.
Miała nadzieje, ze mimo wszystko w ich relacjach się to nie zmieni i nadal beda szczerze ze soba rozmawiać. Przynajmniej z jej strony tak mialo to wygladac.


V.
Jak tylko Taya mu da znać, że trzeba pomocy, to na pewno jej nie zawiedzie.
- Lubię parkour. - podjął temat - Daje znacznie większą kontrolę i świadomość swojego ciała, a do tego daje niezły zastrzyk adrenaliny. Inni jeżdżą na motorach, ja skaczę między dachami - wzruszył ramionami - No i całkiem przydatne, gdy ktoś próbuje cię okraść - uśmiechnął się kącikiem ust.

T.
-Albo ty próbujesz skądś uciec - parsknęła - Zawsze jak patrzę jak gdzieś skaczesz to nie wiem czy bardziej mi się to podoba czy się boję, że będę musiała zaraz dzwonić po karetkę. Ile razy sobie coś zrobiłeś w ten sposob? - zerknęła na niego, powoli dojezdzali do miasta.

V.
Vincent parsknął śmiechem.
- O Boże, setki razy. Od drobnych stluczeń, krwiaków, po złamaną rękę i wstrząs mózgu. Początki były naprawdę trudne. - ach, wspomnienia!
- O i na studiach, jak wieczorem biegałem, myślałem, że wskakuję na jakąś nadbudówkę, a to był plastikowy kontener na śmieci, pokrywa się pode mną złamała i wpadłem do środka po pas. - parsknął na to wspomnienie - Trzeba było wyrzucić ciuchy, nie dało się ich odratować.
Powoli na horyzoncie majaczyło się spore miasto. Zapewne...
- To Filadelfia, nie? - nigdy tu nie był. Wyglądało na spore

T.
-Wiesz, że mnie to nie uspokaja? Ani trochę. Mam ochotę kupić ci jakies ochraniacze - chociaz zdawala sobei sprawe, ze to ogranicza ruchomośc i wcale nie pomgafa w skakaniu, a na pewno nie komuś, komu idzie to tak dobrze jak Vincentowi.
- Do smietnika? Ktoś to widzial? - parsknęła. Zwolniła, pojaiwły sie ograniczenia prędkosci.
- Yep. Filadelfia.

V.
- Broń Boże ochraniacze. Zrobię sobie większą krzywdę z nimi, niż bez nich. - zapewnił ją - Szczęśliwie tylko współlokator, zaraziłem go parkourem, biegaliśmy razem. Musiałem odczekać pięć minut, aż wstanie z chodnika, bo leżał i płakał ze śmiechu. - znów się lekko uśmiechnął do wspomnień.
Filadelfia. Wydawała się naprawdę spora. Nowy Jork to nie był, ale hej! Trochę żywiej niż w Rode. Może to jego kolejny przystanek? Nic go w zasadzie nie trzymało na miejscu.
- Uau. Spora. - patrzył przez szybę, na zbliżającą się metropolię.
W końcu dojechali do wspomnianego outletu. Vincent wysiadł z samochodu z wyraźną ulgą. Nie wejdzie do tego cholerstwa przez następne kilka godzin.
- Czyli tak. Ja koszule, spodnie, ty buty a ja elektronika, tak? - upewnił sie(edytowane)

T.
- Tak własnie myślałam. Chociaz wizję miałam po prostu owinięcia cię w poduszki - parsknęła, rozbawiona tym widokiem w swojej glowie.
- Zrobiłes sobie coś wtedy, poza niewątpliwym wyperfumowaniem się? - zainteresowała się, ale nie zerkała już na niego, wjezdzajac do miasta i kierujac sie gdzies na jego obrzeża.
- Spora. Fakt.. - przyznała. Dojechali w koncu na miejsce, pwenie im to troche zajeło. Taya zajęła miejsce parkingowe jak najbliżej wejścia i ruszyli .
- Tak, ale może znajdę coś więcej w tych sklepach.. Kto wie. Ale przy twojej elektronice a moich butach pewnie się rozdzielimy i po prostu będziemy pod telefonem - zapropnowała, wchodzac do środka i rozglądając się za planem galerii.


V.
Vinc pokręcił rozbawiony głową.
- Nie, poza plamą na honorze - ale u niego to nic nowego. Ugryzł się w język, by tego nie powiedzieć na głos.
Ruszyli więc, do sklepu z męskimi ciuchami, gdzie zaczęli polowanie. Edams chciał czystą klasykę, bez wydziwiania. W pewnym momencie podeszła do nich mila ekspedientka, pytając o rozmiar. Uzyskawszy go, zapytała równie uprzejmie.
- Ach, zapewne studniówka? Mamy kilka bardzo modnych fasonów.
Vinc się tylko uśmiechnął.
- Nie, do pracy , ale dziękuję za komplement.
Ekspedientka się nieco speszyła, przeprosiła i zniknęła w czeluściach sklepu.
- Mhm, dla tej Pani premii nie będzie - parsknął(edytowane)


T.
Taya najchętniej nalegałaby na coś ciekawszego, ale wiedziała, że w urzędach różnie na to patrzą i nie ma czasem co wydziwiać, bo może się to na nim odbic źle.
Uniosła brew słysząc komentarz ekspedientki i odprowadziła ją wzrokiem, lekko rozbawiona. Spojrzała na Edamsa. On to się musiał nasłuchiwac zapewne..
- Pewnie wyglądam jak Twoja starsza siostra - stwierdziła i przeglądała koszule w poszukiwaniu odpowiedniego rozmiaru.
- Myślisz, że wróci cyz wyśle koleżankę?


V.
Wzruszył ramionami. Naprawdę był już do tego przyzwyczajony. Kiedyś może jeszcze się przejmował, ale teraz nabrał do tego dystansu. No, chyba, że ktoś jak Fiona, sugierował, że może budzić zapędy pedofilskie. To nie było miłe.
- Idzie przywyknąć. - skwitował jedynie - Już wiem, że bez dowodu mi browca nie sprzedadzą, a i tak zezują i go skanują, czy aby nie podrobiony.
Zaczął się rozglądać. Kiepski był w zakupach.
-Eee...może ta? - pokazał na wieszaku koszulę idealną...dla gościa po czterdziestce. Albo pięcdziesiątce.


T.
-Wiesz co.. zostaw to mnie, dobrze? Bo wybierasz koszule dla kogoś znacznie starszego niż ty. I z brzuszkiem piwnym - pokręciła głowa. Faceci. Wybrała w końcu odpowiednią koszulę, białą. Znalazła taką samą niebeiską, w lekkie paski i różową. Standardowy zestaw.
- Dobrze, prosze pana. Zapraszam do przebieralni. Chyba wystraszyłeś ekspedientki.

V.
Zapewne chodziło o to, że Vinc, wciąż brany za młodszego, próbował dodać sobie lat poprzez. To nie była najlepsza droga.
- Dobrze, proszę Pani - uśmiechnął się kącikiem ust i udał się do przebieralni.
Tam Taya zapewne zaniosła mu pierwszą koszulę.
- Em....Tay...ona jest chyba ciut ciasna w ramionach. I szyi - próbowal bezskutecznie dopiąć kołnierzyk, a materiał na ramionach trzeszczał niebezpiecznie - Może inny fason?


T.
Zajrzała mu do przebieralni i ogarnęła sylwetkę wzrokiem. Parsknęła.
- Przepraszam, zapomniałam. Naprawde, musisz się ubierać inaczej bo wyglądasz, jakbyś miał niedowagę w tych ciuchach. A nie masz. Dobra. Ściągnij ją, tylko błagam, nie podrzyj, co? Mam ci to porozpinac? - sięgnęła po inne koszule i sprawdziła oznaczenia na nich.
- O, tę wziełam inną właściwie. Niby powinna być lepsza - wyciągnęła różową.


V.
Jak się okazało, wybór koszuli nie był wcale prosty. Nie był zbyt wysoki, ale też nie był chucherkiem. Koszule slim były ciasne w barkach, koszule standardowe wisiały w brzuchu. Minęło sporo czasu, nim udało się znaleźć coś akceptowalnego.
- Może wziąć to i się ją zwęzi ? - podsunął, poprawiając kołnierzyk.
Kto by pomyślał, że z tym będzie taki problem. Ale fakt faktem, ciężko było ocenić jego sylwetkę, pod przydużymi ciuchami.


T.
- Wiesz.. chyba innej opcji nie ma za bardzo. Tak trzeba zrobić.. - zagryzła wargę, patrząc na niego w kolejnej koszuli i zastanawiając isę nad tym. Podeszła w końcu do Vincenta, poprawiła kołnierzyk po swojemu, spojrzała na materiał jeszcze raz i naciągnęła go na szwach, by lepiej pasował.
- O. I tak by było dobrze.. Może mają tu usługę zwężania od razu, najwyżej podskoczę do Philly je odebrać - zresztą w razie czego autobusy też kursowały.


V.
Zapewne w Rode była jakaś krawcowa, która by się podjęła zwężenia koszuli. Ponieważ był to w zasadzie jedyny fason, któy nie wyglądał dziwnie, lub nie chciał pęknąć w plecach, wziął taką samą, tylko w inny kolorze.
Spodnie. Zabawa od nowa. Chociaż tu będzie mniejszy problem. Chyba, że Taya uzna po tym co widziała, że jest go mniej, niż myśli, ehehe.
BYŁO ZIMNO DO CHOLERY!!


T.
Taya dołożyła mu do tego jeszczze jedną czy dwie, były naprwdę tanie i wchodziły na jakąś śmieszną promocję weź jedną i zapłać 50% za druga z kuponem z telefonu, a Taya pobrała aplikację dzień wcześniej, specjalnie na ten wyjazd.
Cóż, widziała go tak czy siak, wiedziała, że uda ma spore i musi się rozejrzeć za czymś odpowiednim, co tez nie bedzie łatwe, bo duzo było od razu wielkich w brzuchu. Pewnie trzeba będzie je skracać, bo czasem robią te specjalne serie na wysokich i szczuplych, to powinno być ok, ale znów za dlugie. Przyniosła mu kilka opcji.

V.
Jak łatwo było się domyśleć, spodnie trzeba będzie skrócić. Nie jakoś dużo, ale jednak. Czyli miał na sobie komplet. Już go widziała w garniturze, więc nie należało się spodziewać jakiejś egzaltacji na jego temat.
- Chyba w porządku - popatrzył na swoje odbicie z wahaniem. Nie byl przyzwyczajony do takich ciuchów.
Odwrócił się do Tayi.
- Chyba ok, nie?

T.
Usmiechała sie szeroko, chyba zadowolona z siebie.
Jeszcze potrzebujesz pasek, chyba ze jakiś masz..? TYlko pasek musi pasować do butów - zastrzegla od razu, bo nie wiedziała jakie zestawy ma Vinc w domu. I nie ukrywała tego, że się mu przygląda, bo naprawdę wyglądał dobrze


V.
Pasek... Chyba nie miał. Znaczy miał, ale do jeansów . Z pewnością nie do garnituru ani eleganckich butów.
- Eeee... Chyba coś się znajdzie. - mruknął pod nosem
No kurde głupio się przyznać, ale groszem teraz nie śmierdział. Nie chciał się dodatkowo zadłużać.
Poprawił kołnierzyk. Trochę mu przeszkadzał , ale być może się przyzwyczai.
I tak sobie stal naprzeciwko niej. Niby dzieciak, jednak dorosły, uwięziony między jednym a drugim.
Uśmiechnął się delikatnie


T.
- czyli nie? Dobrze. Znaczy niedobrze, ale nie przejmuj się - machnęła ręką, zarzucając temat.
-Dobrze, sciagaj to, bierzemy i możemy iśc dalej. Co tam mialo jeszcze byc? - wyszła z przymierzalni i staneła dwa kroki przed nią, czekając i pakując to, co nie było na Vincencie, żeby od azu zabrać do kasy i mieć poukładane.
Zawsze lubiła kupować męskie ciuchy, ale nie iała okazji.

V.
No tak, skoro Taya się taktycznie wycofała, to on się pokornie przebrał i wyszedł już do Tayi w ciuchach właściwych. Podeszli razem do kasy
- Te koszule i spodnie. - poprosił i wyjął kartę kredytową.
Zapłacił i nadszedł czas, by każde poszło swoją drogą!
Pozornie.
- Może ci pomóc z tymi butami? - w końcu ktoś to musiał nosić


T.
- Pewnie nie skoncze na butach, wątpię, że bedzie ci sie chcialo snuć za mną po sukienkach i koszulkach - pokręciła głową, gdy wyszli ze sklepu i rozejrzała się po sklepach naokoło. Pewnie przejdzie przez całość, moze coś znajdzie dla siebie.
- I tak komputerowy jest na samym końcu, możemy przejść tam, a ja sobie ruszę dalej stamtąd.


V.
- No wiesz...w komputerowym mi zejdzie pięć minut. Wchodzę, biorę co trzeba i wychodzę. - tu był akurat typowym facetem, nie pieścił się z rodzajami kabli czy przejściówek.
No, ale wybór zostawił Tayi. Mogła sobie nie życzyć, by się kręcił obok, gdy przymierzała sukienki czy inne babskie ciuszki


T.
Naprawdę? Mówiłeś, ze chcesz co najmniej pol godziny - zdziwiła się i przystaneła przy sklepie z herbatami nagle.
Dobra, herbaty cie pewnie wcale nie interesują, co? Możesz iść dalej albo poczekać chwile.. albo iść ze mną - spojrzala na niego na moment, zanim ruszyła do sklepiku. Uwielbiala herbaty..

V.
Uśmiechnął się.
- No wiesz, musiałem sobie dać zapas czasu, żeby zrównoważyć Twój czas spędzony w torebkach.
Tak naprawdę, to po prostu nie miał póki co hajsów, by buszować 30 minut w komputerowym. To, co było mu niezbędne i tyle.
- Nie interesują, ale trzeba rozszerzać horyzonty - wszedł za nią.
Niekoniecznie na niej wisiał. Sam zaczął buszować między puszkami, wahając zawartość tych, które wydawały się ciekawe, sądząc po składzie. Wyjątkowo spodobała mu się tropikalna, kandyzowanym ananasem. Nie wziął jej jednak, z przyczyn jak wyżej i po jakimś czasie dołączył do Tayi.
- Co bierzesz?


T.
Też weszła między półki, od razi do tego, co ją interesuje, najwyraźniej wiedziała czego szuka. Poprzebierała, powąchała co chciała i w końcu ybrała, prosząc ekspedientkę o odważenie jej odpowiedniej ilości herbaty.
- Rooibosa z mango, miętą, truskawką i zwykłego rooibosa, bo mi się kończy - cóż, uwielbiałą tę herbatę w każdej formie prawie. Zapłaciła ile miała i mogli iść dalej, Taya z małą torebeczką w ręce.
- Nic cię tam nie zainteresowalo? - zapytała go, w końcu miala wrazenie ze kazdego czasem kuszą jakieś nowe herbaty, kawy czy coś takiego.


V.
Kolejne małe kłamstewko
- Nieszczególnie. - patrzył gdzieś na bok, udając, że go interesują mijane go witryny.
Nie chciał zaś mówić, że nie ma kasy, już sobie pasek odpuścił, mimo że był naprawdę ładny. No ale nie mógł na dzień dobry tak zadłużyć karty kredytowej, wiedząc jaką ma pensje. Rode nie powalalo zarobkami.
Czekał aż Taya zadecyduje co dalej. Mogła go spławić i iść na swoje zakupy, a on w tym czasie by buszował na telefonie, a jak nie, to pewnie by jej towarzyszył. To tylko zależało od niej


T.
Dotarli do sklepu komputerowego i Taya stanela przed witryną, kawalek od wejścia.
- Czyli co, idziesz tutaj, a potem ze mną czy chcesz poczekać w spokoju az skończę? - w końcu rzadko była w Philly, mogła sobie czasem pozwolić na kupienie kilku rzeczy. Nie zarabiała najgorzej, a tutaj nie było bardzo drogo - na pewno nie jak na duze miasto i na takiej jakości marki.

V.
Stanęli przed komputerowym.
- Mhm. Tak zrobimy - weszli razem do sklepu.
Tak jak mówił Vincent, długo tam nie zabawili. Wziął tylko kilka niezbędnych kabli, dwie przejściówki i tylko nieco tęsknię zerknął w kierunku nowych komputerów. Wolał jednak nie wystawiać swojej silnej woli na próbę.
Nieco niepewnie przyłożył kartę do terminala i....uff. Przeszło.
- No dobra. To teraz Twoje ciuszki - rzekł dziarsko


T.
Nie nudziła isę, bo tym razem ona zajęła się chodzeniem między półkami i oglądaniem wszystkiego po kolei, co na pięć czy dziesięc minut czekania dostatecznie zajęło jej czas.
Gdy wyszli ruszyła zapewne do sklepu z butami, który był obok komputerowego akurat. Potrzebowała czegoś lekko jesiennego, więc ruszyła między półki z zamiarem przymierzenia kilku modeli - i zapytania Vincenta o zdanie zapewne. W końcu skoro juz z nią poszedł to nie bedzie wykorzystywany tylko do noszenia wszystkiego w kólko, ale też do wyrażania swojej opinii o ciuchach czy butach. Niestety, cieżki los faceta na zakupach!


V.
Ciężka sprawa! No bo jak na przykład powiedzieć kobiecie, która ci się podoba, że w tych butach wygląda dziwnie, a jej się wyraźnie podobają?
Musiał wejść na wyższy level dyplomacji
I nie, nie był fanem szpilek. Głównie dlatego, że przez to ZAWSZE był niższy. A tak, to tylko czasami
- Może te? - podsunął pokazując zwykle, czarne botki


T.
- Płaskie? - chciała kupić sobie coś na lekkim korku, nie bardzo wysokim, ale może faktycznie.. Theo tez był wyższy tylko jakieś 10 centymetrów, a 7 cm buty to juz w sumie dużo. Westchnęła.
- Może racja, ładne są.. - wyciągnęła swój rozmiar i przymierzyła je, ogladajac sie w lustrze


V.
No tak. Theo. Szczęśliwie nie wiedział, że ta tak wprost myśli o Chambersie. To znaczy pewnie się domyślał, ale nie dawał tego po sobie poznać.
- Lekki obcas ponoć jest nawet zdrowy, ale duży masakruje kręgosłup. - odparł nieco beznamiętnie, patrząc jak ta przymierza botki.


T.
- Lekki, ale to po 3 centymetry, nie więcej, z tego co wiem - zerknęła na niego ,zmarszczyła na moment brwi. - Podobają ci się? - spytała, okręcając się. - Pasują chyba do spodni, ale nie do sukienek? Takie.. ciężkie się to wydaje z spódnicą. - oglądąła sie w lustrze ,jak każda kobieta zastanawiajac sie dziesiec razy nad tym co powinna zrobic i co wziąć ze sobą. Nie była przekonana


V.
- Bardzo- kiwnął głową.
Jemu się podobały. No ale też nie do końca się na tym znał. Skoro jednak, mówiła, że za ciężkie....
- To może te? - wskazał na nieco lżejszy model.
Do czego to doszło. Pomagał wybierać jej buty, w których będzie chadzać na randki z jego współlokatorem. Poczuł dziwny ucisk w żołądku. Bardzo nieprzyjemny.


T.
- Do spodni mi się te przydadzą.. Chyba je wezmę. ale najpreiw zobaczymy co jeszcze jest w innych sklepach - w koncu moga tam byc ladniejsze, tak?
- Te nie.. nie podobaja mi sie te paski tutaj - wskazała palcem o co jej chodzi i ruszyla dalej miedzy polkami, ale nic nie znalazła więc wyszli ze sklepu i poszli dalej, do kolejnego, jakiegoś z ciuchami. Po 40 minutach chodzenia i zakupieniu jednej spódnicy i jednej pary spodni Taya spojrzała na Vincenta.
- Masz dość, co? - uśmiechnęła się lekko, widząc jego minę, która spwodowana była raczej tym, że Vinc wybrażał sobie, że Taya zaklada kupione ciuchy na randki z Theo, a nie dla niego (a może wyobrażał sobie raczej, że ta spodnica ktorą wlasnie kupila ląduje na podlodze w sypialni Theo? Kto wie)

V.
Faktycznie chodzili długo, ale ani słowem się nie zająknął, że mu źle czy coś.
Chyba do niego dotarło, że sam sobie wszystko utrudnia. Gdyby odciął się całkowicie, byłoby mu pewnie łatwiej. A tak, mógł sobie wyobrażać, że będzie widywać Tayę i Theo na romantycznych wieczorkach zł, zakończonych upojnymi nockami, będąc z nimi ściana w ścianę...
Nie. Nie zrobi sobie tego.
- Zaraz do Ciebie dołączę, idź przodem. Dogonię cię - zapewnił ją


T.
- Co kombinujesz? - spojrzała na niego, stając gdzieś z boku - Albo w sumie.. wiesz co, to ja się wróce po te buty z trzeciego sklepu i te botki z pierwszego, zobaczymy się na food courcie, ok? - zaproponowała, bo to wydawało sie najlepszą opcją z tego wszystkiego.
Taya nie była tak niedomyślna i tak złośliwa, by robić mu coś takiego, jesli miałaby spędzic z Theo noc. Pewnie wtedy zatrzymali by się u niej, w hotelu, co prawda Vinc pewnie zauważył by, że Theo nie wrócił na noc, ale nie popadajmy w paranoję. Jeśli do tego dojdzie to Edams moze być pewien, że nie będzie musiał wysłuchiwać niczego przez ściany czy mówić im dzień dobry na rano, jeśli spotkają się na korytarzu czy w kuchni.


V.
Kiwnął głową i udał się do toalety. Tam obmył twarz wodą i dłuższą chwilę patrzył w swoje oblicze.
Tak...bardzo chciał być teraz kimś innym. Nie być...takim. Wbił spojrzenie w swoje dłonie.
Gdy Taya pojawiła się na food cortcie, Vinc siedział na telefonie. Jeżeli Taya była ciekawska i zerknela, mignęło jej jego CV. Jak nie, wygasil telefon
- To co zjemy? - zagadnął


T.
Zerknęla, bo akurat z tej strony podchodziła, że miała widok na jego telefon. Zdziwiło ją to lekko, ale na razie nie ruszyła tematu. Usiadła naprzeciwko, postawiła na ziemi torby. Dwie większe z butami i dwie mniejsze, jedna firmy sprzedającej bieliznę, ale Vinc mógł nie kojarzyć. Druga postawiła przed sobą i podsunęła Edamsowi.
- Mały prezent, na rozpoczęcie pracy i w ogóle - torebeczka miała logo pierwszego sklepu, w którym byli.
- A zjemy.. pewnie jakieś burgery, co? Chyba, że jakieś nuggetsy, wingsy czy co tam się trafi.. Trzeba zerknąc na menu - chwyciła w dłoń plastikowy stand z menu i przestudiowała go, przechoząc nad prezentem od razu do porządku dziennego.


V.
O Boże. O nie. Onienie. On znał tą firmę. Niestety znał, choć bardzo teraz tego żałował. Jakoś stracił apetyt.
- Co? - zapytał nieco nieprzytomnie , patrząc na torebeczkę. - Jaki prezent?
Zerknął nieco niepewnie. Co mogło tam być. Muszka, którą ma jako świadek, założyć na ich ślub, czy co?
Okazało się, że to...pasek. Bardzo elegancki.
- Tay, nie mogę tego przyjąć - teraz to już w ogóle się czuł jak gołodupiec.


T.
A co najlepsze, Taya kupiła tam skarpetki i trójpak majtek, które bardzo lubiła, a jednak rzadko tu przyjeżdżała. Na pewno nie był to żaden zestaw super-sexy specjalnej bielizny, jak sobie pomyślał Vincent. Gdyby o tym pomyślała, to schowała by torbę w tę od butów, ale w całej swojej niewinności nie wpadła nawet na to jak to dla niego wygląda.
- Coś się stało? - uniosła brew, nie wiedząc o co chodzi, bo wyglądał jakby było mu niedobrze. - Daj spokój. To prezent, nic wielkiego - sam widział, że były na dużej przecenie - Nie mogłam dopuścic, żebyś nosił pasek do jeansów do tych spodni - uśmiechnęła się zadowolona.


V.
Tak. Zdecydowanie mu się zrobiło niedobrze
Nope, nope, nope, on na bank nie wytrzyma tak na dłuższą metę. Nawet jak będą spędzać noce w hotelu, sama tego świadomość go wykończy.
- Nie, znaczy... Nie chodzi... Znaczy nieważne. - przyłożył dłoń do oczu - Nic. Chyba ze mnie dzisiejszy stres zszedł - odjął dłoń i spojrzał w menu.
Do domu. On chce do domu.
O pardon. Ty nie masz domu, Edams


T.
Pokiwała głową tylko, bo to miało sens. Pewnie jak dojadą do domu będą tak zmęczeni, że obydwoje będą mieli tylko ochotę iść spać jak najszybciej.
- to co bierzesz? Ja chyba jednak zostanę z burgerem - postanowiła i spojrzała na Vincenta.
Miała nadzieję, że podoba mu się ten pasek, który mu sprezentowała i że faktycznie berazie go nosił.

V.
Stracił ochotę na jedzenie, ale chciał uniknąć niepotrzebnych pytań.
- Też wezmę burgera - kiwnął głową. - Zamówię.
Wstał i udał się do stoiska, gdzie znów odmawiał litanię nad kartą kredytową. Szczęśliwie jeszcze nie przekroczył limitu, więc nie najadł się wstydu.
Wrócił, położyć tacę przed nią i usiadł naprzeciwko. Odetchnął głęboko i odparował burgera. Chciał coś zagadać ale język mu uwiązł w gardle


T.
- gdzie wysłałeś CV..? - zapytała w końcu, podnosząc wzrok na mężczyznę przed nią. Nie miała pojęcia co niby mógł robić..
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 17:58;

Vincent wgryzł się w burgera ( swoją drogą bardzo smacznego, ale teraz tego nie doceniał), gdy Taya zadała swoje pytanie. Na moment zamarł, wdychając zapaszek sosu majonezowego. Czy jemu nieco uszy poczerwieniały? Jak dzieciakowi, którego przyłapano na próbie szachrajstwa.
Przełknął prawie niepogryziony kęs i sięgnął po napój.
-Uhm....do Enterprise, mają tu filię, a szukają programisty. - mruknał, wbijając spojrzenie w tackę.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 18:40;

- Tutaj? W Philly? - uniosła brew i sama zamarla z burgerem w ręku, chociaż jeszcze nie zamierzała się w niego wgryzać.
Wydawała się zdziwiona. Bo jeśli wysyła tutaj cv to raczej nie zamierza zostać w Rode.. W końcu dojazdy były nieopłacalne, nawet jeśli jechało by się autobusem. Czas i koszty.. czyli musiał by się wyprowadzić.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 18:48;

Kiwnął głową, ale jakoś nie kwapił się by podjąć temat jakoś głębiej.
- Tak to dość duża firma. Ma też oddziały w Nowym Jorku i Waszyngtonie- tym razem to on zajął się swoim hamburgerem, by mieć co robić i nie przedłużać sztucznie milczenia.
Co miał powiedzieć? Tay, chyba się w Tobie zakochałem i na myśl o tym, że będziesz z Theo mnie mierzi i nie chce na to patrzeć?
Może powinien. Ale tego nie zrobił.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 18:57;

- oh. Ok - skomentowała jedynie i sama też zajęła się jedzeniem w ciszy, skoro nie miał nic więcej do powiedzenia, to co ona miała by mówić.. wpatrywała się w ulotkę jakiegoś sklepu, która leżała ha stoliku pomiędzy nimi.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 19:21;

Faktycznie zapadła dłuższa cisza, która chyba obojgu nieco ciążyła. Na tej domówce, coś się miedzy nimi popsuło. W sumie wiedział dokładnie co i przeklinałswoją głupotę i tamtą chwilę słabości.
W końcu jednak odłożył puszkę na bok.
- Muszę ci się przyznać do czegoś, Tay- powiedział w końcu - Parę razy...minąłem się z prawdą w naszych rozmowach. - odchrząknął cicho -Staż w Google. Nie wróciłem, bo tak się paliłem do zmiany świata na lepsze - wbil spojrzenie w tą samą reklamę co Crimson - Starałem się...naprawdę, z całych sił....ale kiedy ja się bardzop staram, to zaczynam wszystkie pieprzyć. Nagrabiłem sobie i wiedziałem, że i tak nie dadzą mi umowy. Jasne...chcaiłbym pomóc Rode się rozwinąć...ale to nie jest mój czysty altruizm.
Nie podnosił wzroku.
- Było mi tak wstyd, że spieprzyłem szansę swojego życia, że nie chciałem się przed nikim przyznawać. No, ale wiesz już o mnie tyle... - wzruszył beznamiętnie ramionami. WYglądał na naprawdę przygnębionego.
- A teraz jeszcze spieprzyłem z Tobą, pewnie spieprzę z robotą w Ratuszu...Nie chcę zostać na lodzie, z zadłużoną kartą, bez ądnych perspektyw.
Czy mogł wyglądać na jeszcze bardziej zgnębionego? Chyba nie. Chyba wyglądał bardziej żałośnie, niż na Vincentówce. Poza mokrymi gaciami.[/b][/b]
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 20:00;

To nie był ten rodzaj ciszy, który mógł sobie trwać i nikomu nie przeszkadzał, na pewno nie. Obydwu było trochę niezręcznie, trochę smutno.. Jadła bez przekonania, ale zauwazyla, ze hamburger jest faktycznie bardzo dobry. Podniosła na niego wzrok gdy tylko się odezwał i odstawiła burgera na bok, wytarła palce w serwetkę i napiła się.
- Oh.. - nie bardz wiedziała jak ma to skomentować - Przykro mi - powiedziała tylko, bo co tu więcej dodać? Czasem tak się działo.. Chciała zapytać co się stało, ale uzała to za nieodpowiednie na obecną chwilę.
Wyciągnęła do niego dłoń przez długość stolika, wnętrzem do góry.
- Cieszę się, że mi powiedziałeś - uśmiechnęła się lekko, uspokajająco, chociaż smutno do niego.
- Ej. Ze mną nic nie spieprzyłeś, tak? Po prostu mam problemy z zauważaniem takich rzeczy i nie postawiłam sprawy jasno od początku - ścisnela jego dłoń, jeśli podał ja wcześniej Tayi. Chciałaby go przytulić, ale byli w galerii pełnej ludzi, a tego męska duma pewnie nie zniesie. Nie chciala mu robic czegoś takiego.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 20:24;

Gdy wyciągnęła dłoń, z pewnym wahaniem wyciągnął swoją. Nie uważał, żeby to było dobry pomysł, ale nie chciał też, by się obraziła.
Nie postawiła sprawy jasno od początku. Czyli od samego początku był skazany na porażkę. To go chyba trochę ubodło. Nie żeby się uważał za jakieś bóstwo, ale do diabła, nie było najgorszą partią świata. A trochę tak to brzmiało. Nigdy, nawet przez sekundę by mu nie dała szansy, bo tak.
- Jasne - uśmiechnął się wymuszenie i zabrał rękę, bo to był jednak trochę za duży cios w męską dumę.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 20:31;

Ją też coś zabolalo, nie ma co ukrywać. Westchnęła, oparła się i spojrzała na swojeo burgera. Odechciało jej się jeść. Uniosła wzrok na mężczyznę przed nią.
- Po prostu, od samego początku, traktowałam cię jak potencjalnego przyjaciela - bo wciąz na to słowo bylo za szybko - Jakoś.. tak wyszło - byc moze przez to, ze tak otwarcie z nią rozmawial od poczatku.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 20:46;

Nie. Chyba nie chciał słuchać dalej. Bo z dnia na dzień w Rode, czuł się coraz brzydszy, gorszy i w ogóle kiepski. No przecież to było oczywiste, że potencjalny przyjaciel, jakże mógł śmieć myśleć inaczej. I nie mógł nawet się tymi myślami podzielić, bo będzie jeszcze bardziej żałosny.
- Taaak... - odchrząknął, przykładając usta do stulonych dłoni. - Ja Ciebie też. Od początku mi się świetnie z Tobą sp]ędzało czas.
Tylko na jego nieszczęście to się zmieniło. On zaczął czuć więcej, ona nie. I tu był pies pogrzebany.
Zawsze, kiedy myślał o potncjalnym związku, wyobrażał to sobie właśnie tak. Dwoje ludzi lubi spędzać ze sobą czas, dzielą wspólne zainteresowania, myśli, aż pewnego dnia coś...klik! Coś się zmienia, zaczyna rozwijać dalej itd itp.
Ale ten świat tak nie funkcjonował. Nie było tak idealnie. W jego przypadku nigdy.
-Ale...ja zacząłem chcieć czegoś, czego nie chcesz ty. I tyle. - znów utkwił spojrzenie w tacce.
Gdybym miał choć cień. Cień cienia szansy, byłoby mu lżej. Mógłby nadal mieć nadzieję, walczyć o to, by spojrzała na niego inaczej. Ale Crimson postawiła sprawę aż za jasno.
- Nie powinenem był w ogóle ruszać tematu. - i na pewno nazywać jej chomiczką, bez wątpienia.
Usmiechnął się znów wymuszenie.
- Nie wracajmy już do tego, okej?
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 21:12;

Nie chciała mu tego robić, bo czuła by się jakby go oszukiwała. Miała wrażenie, że już to kiedyś robila - z Theo. Chociaż wtedy kompletnie nieświadomie. Rozmawiała z nim jak nikt nie widział i ignorowała go przy rówieśnikach. Teraz wyglądałoby to, jakby trzymała sobie Edamsa we friendzone tak długo, aż coś jej się w życiu nie posypie tak, by spróbować z nim, bo przecież on czeka lojalnie na swoją szansę. Nie miała serca mu tego robić.
- I dlatego chcesz wyjechać? - splotła ręce na piersi. Nie opuszczała wzroku, obserwując Vincenta.
- Nie. Cieszę się, że to zrobiłeś. Chociaż wciąż mam wrażenie, że to nie jest domknięty temat i powinnam coś jeszcze powiedzieć, bądź wyjaśnić.. - w końcu odwróciła wzrok w bok, zagryzła wargę. Pokręciła do siebie głową.
- Nie chcę urywać kontaktu, ale jeśli tak będzie dla ciebie łatwiej.. - wrócila na niego wzrokiem.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 21:34;

Wzruszył ramionami.
- Nie wiem, Tay. Nie wiem co chcę robić. -miał dość jasny plan do niedawna. Pracować w ratuszu, zdobyć uznanie innych, w końcu się wykazać. Szlag wszystko trafił, przez jeden głupi wieczór, przez który miał ochotę leżeć w pokoju i nie wyściubiać z niego nosa.
Chciałbym jej powiedzieć, że mu zaraz przejdzie, że będę cieszył się szczęściem jej i Theo i totalnie chce być świadkiem na ślubie, ale byłoby to tak perfidne kłamstwo, że by mu przez usta nie przeszło. Przykro to napisać, ale w tej chwili jedyne co czuł w tym temacie, to rosnącą zatrważająco niechęć.
- Tay, wyraziłaś się wtedy...dostatecznie jasno. Nie wiem co chciałabyś jeszcze do tego dodać - bo jak zacznie wymieniać, dlaczego tak bardzo nie widzi w nim partnera życiowego, to lepiej niech sobie dziołcha daruje, bo chłopak miał wystarczająco dużo kompleksów. I to zapewne się w końcu źle skończy.
-Zwykle sobie radziłem w trudnych sytuacjach, więc tu chyba też. - zapewne chodziło mu o śmierć rodziny i pozostanie samemu.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 21:53;

Nie miała pojęcia, że Vincent tak mocno w nią.. wsiąkł. Skąd miała wiedzieć?
- Chyba głównie to, że przepraszam za to, że nie zauważyłam.. - pokręciła głową. Podniosla się od stolika. Nie chciała mu robić przykrości, w żadnym znaczeniu tego słowa. Podniosla swoje torby z ziemi i poprawiła torebkę na ramieniu.
Na pewno nie chciała mu mówić, jak to bardzo do niej nie pasuje, to nie tak. Raczej w drugą stronę.
Czula się wlaśnie, jakby traciła ważną znajomość. Taką, która mogła być ważną, może to lepszeo określenie. ROzwijającą się w taką strone. A po tej rozmowie było jeszcze gorzej..
- Wracamy? - zapytała, koncząc temat tak, jak chciał.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 22:05;

Booooo, jej powiedział? Na domówce? Naprawdę go nie słuchała? Przez te kolejne niedopowiedzenia, zamiast sytuacja się klarować, tylko się pogarszała
Kiedy ona zaproponowała powrót, pokiwał głową i również wstał.
- Tak, wracajmy - powiedział, wziął ich puste tace i poszedł odłożyć je na odpowiednie ku temu miejsce.
I pewnie załadowali bagaże do bagażnika, a Vinc zasiadł z powrotem na miejscu posażera, czująć jeszcze większy ciężar niż wcześniej.
- Puścimy jakąś muzykę? - zaproponował, bo miał wrażenie, że Crimson nie bardzo już miała ochcotę rozmawiać.
Tak jak mówil - gdy mu zaczynało zależeć, wszystko się pierdoliło.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 22:33;

Cóż, domówka była tym momentem kiedy było już za poźno, według Tayi, na odpowiednią reakcję.
Zapakowali zakupy, siebie i ruszyli. Taya jechała w ciszy, bez muzyki, jakoś nie wpadła na to, by ją włączyć. Zatrzymała się na stacji, zjeżdżajac na nią bez słowa.
- Chcesz kawę? - zerknęła na Vincenta, otwierając drzwi samochodu. Niezależnie od tego czy chciał czy nie podniosła się i poszła na stację. Zahaczyła o łazienkę, kupiła kawę - jedną albo dwie i wrociła do samochodu. Podała je Edamsowi i ruszyła dalej.
Zbliżał się zachód słońca.
Taya zjechała w jakąś boczną drogę, nawet nie asfaltową i zatrzymała się przodem do zachodzącego słońca.
- Nie będę pić i jechać - wyjaśniła Vincowi i wysiadła, przechodząc na przód samochodu i opierając się o maskę - Siadasz? - obejrzała się na niego.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 22:40;

Czyli jednak nie słuchali muzyki, a Vinc uznał, że włożenie słuchawek do ucha i słuchanie swojej muzyki, byłoby bardziej niż niegrzeczne. Jechali więc pewnie w ciszy, czasem gadając o jakichś pierdołach, czy obserwacjach typu " o Jezu, jaki brzydki budynek".
W końcu jednak stanęli na kawową przerwę. Jemu w sumie też by się przydała, więc poprosił o jedną.
Cóż....patrzenie na jej zgrabny tyłek, było bardzo kuszące, ale jednak niepotrzebne. Tu zasada zakazanego owcu, niekoniecznie pomagała. Kiwnął głową, oparł się ostrożnie o maskę i zaczął wpatrywać się w horyzont.
Jakoś dawno nie oglądał zachodu słońca.
- Pięknie... - uśmiechnął się do siebie

Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 22:47;

Spojrzała na Edamsa, potem na zachód i napiła się kawy w ciszy. Popijała ją tak dobrą chwilę bez słowa.
- Vinc.. Czy ty uważasz, że z tobą jest coś nie tak, że Fiona ci odmówiła, a potem ja..? - zapytała w końcu, bo zauwazyla, ze ma z tym ogromny problem i duże kompleksy odnosnie tego, jak wyglada. I jakoś nie dawalo jej to spokoju.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 22:57;

Oh...O KAMAN, SERIO? NAPRAWDĘ SERIO? CO TO ZA PYTANIE?! W PSYCHOLOGA SIĘ BAWI?! CHCE GO TYM PYTANIEM WYKASTROWAĆ?!
Wewnętrznie burza, zewnętrznie zaledwie brewka mu drgnęła. Chyba był przyzwyczajony do ukrywania skrajnych emocji.
- To znaczy? - spojrzał na nią. - Naprawdę, nie musisz się tym przejmować. Reakcja Fiony i Twoja są...zrozumiałe.
Że było mu smutno to inna sprawa. No, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, która o zdrowych zmysłach by go wybrała w zestawieniu z takim Paddlerem czy Chambersem? W Fionie budził zapędy pedofilskie, w Tayi instynkt macierzyński. A, że zaliczył kilka lasek na studiach ? Mała konkurencja, dużo alkoholu i łatrwe laski - proste.

Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 23:01;

Uniosła brwi w faktycznym zdziwieniu.
- Dlaczego miałyby być zrozumiałe..? - zapytała, bo naprawdę nie miała pojęcia co on sobie tam tak dokładnie myśli o tym wszystkim co się stało. Zastanawiała się też jak traktował to, że nie zachowywala się jak wcześniej, bo w sumie przy tych wspólnych nockach zwykle siedzieli oparci o siebie i tak oglądali, ale Taya na codzień starała się go nie traktować "dziecinnie" i nie przytulać jeśli sobie tego wyraźnie nie życzył, ale nie miala pojęcia czy to zauwazył w ogole. Tak jak dzisiaj po tym prawie wypadku, podeszła do niego, oparła mu ręce na ramionach żeby zwrócił na nią uwagę, ale to tyle.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 23:17;

Teraz, to on uniósł brew wyżej. Nie musiała przed nim udawać, naprawdę. W końcu byli wobec siebie stosunkowo szczerzy.
-Tay...ja zdaję sobie sprawę, co myślą o mnie kobiety, nie jestem w wybitnym szoku. Cóż, Fi mogła powiedzieć to nieco bardziej...dyplomatycznie, ale jednak powiedziała prawdę. Nie jestem dla płci przeciwnej...zbyt atrakcyjny. Odstaję od wzoru dobrej partii. W wielu aspektach.
Wiecie, kiedyś to były jeszcze wzniosłe knowania o wyższości inteligencji i dobrego serca, nad wyglądem i stanem portfela. BEEEP, Wrong. Życie już dawno to u niego zweryfikowało. Tylko czasem o tym zapominał.
- Nie jest to coś, czym powinnaś sobie zaprzątać głowę, naprawdę przywykłem. W zasadzie mam to większość czasu gdzieś. Tylko... - przytknął kawę do ust, jakby w zamyśleniu. Szukał dobrego słowa. I chyba go nie znalazł, bo już nie kontynuował.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 23:26;

Pokręciła głową.
- Nie, to znaczy, ja tego nie widzę. Jesteś uroczy, ale nie dziecinny - może dlatego, że widziała go bez za duzych ciuchów? To zapewne też dodawało do obrazu, a ona widziała go już w garniturze (i bez, hoho).
- Poza tym, jaka dobra partia? Kto w naszym wieku ma.. nie wiem. Dom, stabilną pracę albo firmę albo nie wiadomo co. Mi się udało, ale normalnie to tak nie działa. Ile osób w naszym wieku wciąż tylko imprezuje i nie ma nic? - większość, zapewne. To nie był wiek na ustatkowanie się, a na szaleństwa. W końcu tutaj alkohol można było pić od 21 roku zycia, więc ludzie szaleli.
- Tylko?
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 23:41;

Teraz to on pokręcił głową. Ona naprawdę była strasznie niedomyślna.
- Tay, chodzi o atrakcyjność w oczach płci przeciwnej. Tak samo Fionie, czy Tobie, czy lwiej większości płci pięknej, nawet do głowy nie przychodzi, by pomyśleć o mnie w aspekcie innym niż "uroczy" , "słodziak" , "chłopaczek" "ciumpel", nigdy jako kimś z kim można się umawiać, chodzić, całować się, uprawiać seks, iść z nim przez życie. I ja to rozumiem, okej? - mówił, jakby wiele razy przerabiał takie dyskusje. Być może tak było.
- To nie chodzi o stabilizację czy stopę życiową, Tay. Tylko chemię. Szeroko pojętą. I fizyczną i umysłową
Westchnął cicho, a potem wzruszył ramionami.
- To naprawdę nie ma znaczenia, Tay. Bo gadanie o tym, tego nie zmieni. Tak... Już po prostu jest i się z tym pogodziłem
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyNie Lis 12 2017, 23:47;

- Przecież o tym mówię. Wiesz dlaczego w ogóle tak o tobie nie pomyślałam..? Bo nie zachowywałeś się w ten sposób. Przynajmniej dla mnie. Ja wiem, że ja tak nie patrzę na męzczyzn raczej, chyba, że mi to powiedzą wprost, ale.. miałam wrażenie, że od samego początku ustawileś to wszystko w trybie bycia znajomymi.. ogladania filmów i tak dalej, ale.. nie wiem. Bez.. niczego więcej... Ale może ot tylko mi się tak wydaje.. Nie wiem. - westchnęła, polozyla się na masce, trzymajac kawę w jednej ręce, opartej na masce.
- Ale skoro nie chcesz rozmawiać - wzruszyla ramionami patrząc w niebo.


Ostatnio zmieniony przez Taya Crimson dnia Pon Lis 13 2017, 09:52, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 07:28;

Teraz Vincent... zaczął się śmiać. Zaczynała go chyba bawić ta dyskusja.
- Tak, Taya, ja też czuje jakbym znał cię parę lat, ale ostatecznie znamy się bliżej tak...trzy tygodnie? Może cztery? A od tygodnia wiesz, że ja się wkręciłem i zacząłem czuć coś więcej? - przypomniał -  Że niby gdybym na Iron Manie 2 zaczął cię miziać po udzie, to niby wzięłabys mnie na serio? Oczywiście, że nie, dałabyś mi w pysk i w ogóle dziś bysmy tu nie siedzieli razem! A zacząłem dawać ci znaki...jak tylko zrozumiałem, że jesteś dla mnie chyba kimś więcej, bo sam jeszcze wtedy byłem tym wszystkim skołowany. - być może zaczynała przypominać sobie pojedyncze sytuacje, począwszy od ich spotkania po jego udanej rozmowie o pracę, czy znaków, żeby jednak go nie tak nie miziala po czuprynie, bo mu się to za bardzo podoba.
- Tay, to nie ma znaczenia, a wiesz czemu? Bo czy by to trwało tydzień czy dwa lata,  czy widziałaś mnie w dresach , garniaku, czy nago i co prawda w nie całej okazałości bo informuje, że było ZIMNO... - no to jednak musiał sprostować!! - ... Czy działałbym tak a nie inaczej, to nic by nie zmieniło, bo ci się nie podobalem, nie podobam i tyle. Nie musisz mi się z tego tłumaczyć, bo to rozumiem.
Nie wiedział w sumie nas czym tu dyskutować. Biegał przed nią na waleta a ona się nawet nie zaczerwienila. Jakby pilnowała 5-latka z gołą dupą w piaskownicy.
- Tay,  zadałas pytanie, czy uważam, że coś ze mną nie tak, że kobiety mnie spławiają. Tak, uważam. Wiem też co to jest, ale  nie jest to cokolwiek z czym mogę walczyć, bo to fakt, że jestem... mną. Ni mniej, ni więcej - również położył się obok.
- Gdyby wszystko było ze  mną okej, nie miałabyś tej kawy, bo by ci wypadła z rąk, podczas całowania na masce samochodu...a nie prowadzilibysmy absurdalną dyskusje, co myślę na mój temat, w związku z kolejnym koszem - parsknął, patrząc w gasnące niebo.
Tylko, że inne kosze, to akurat miał gdzieś. Tylko na niej mu zależało, pierwszy raz w życiu
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 10:07;

Spojrzała na niego gdy się roześmiał, poczuła się dziwnie.. Odwrociła wzrok.
- Wiesz dobrze, że nie dała bym ci w pysk, tak, jak nie zrobiłam tego później - sprostowała od razu. Po prostu takich rzeczy nie robiła, a na pewno nie komuś kogo lubi.
- A co do reszty to.. nie wiem. Moze? Nie jestem w stanie odpowiedzieć - pokręciła głową - Ciężko teraz nad tym gdybac - dodała. Postukała palcami w tekturowy kubek i wróciła spojrzeniem na chmury i niebo, przybierające pomarańczowo-czerwone kolory.
- Czy wmawianie sobie tak uparcie, że mi się nie podobasz ci pomaga? Bo jeśli tak, to tak to zostawmy - nie patrzyła na niego, może dlatego, że było jej trochę głupio mówić takie rzeczy wprost. A przy sytuacji z derpikiem nie zareagowała inaczej, bo jak widziala Vincenta wcześniej był całkiem pijany, a z takimi ludźmi nie rozmawia się i nie traktuje się ich jak dorosłych, przynajmniej nie w odczuciu Tayi. Po prostu nie potrafiła traktować poważnie i dorosło kogoś pijanego. Zapewne lodowata woda go otrzeźwiła, ale na tamtą chwilę niczego to nie zmieniało.
Na komentarz z kawą może lekko się zaczerwieniła. A może to kwestia zachodu słońca.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 10:18;

Nie no…chyba nigdy nie dał jej powodu, by mu dała w pysk. Ale to akurat był pewne, że gdyby ni z gruchy ni pietruchy zaczął się do niej dobierać w trakcie filmu, to by się bardzo, BARDZO wkurwiła.
- No właśnie…- ciężko było nad tym gdybać, dlaczego więc miałby w ogóle. Wszystko było dość jasne i dość proste.
Gdy zadała swoje pytanie, spojrzał na nią dość ponuro, ale zapewne tego nie zauważyła. Bo kto by niby chciał myśleć o sobie w taki sposób? Mieć świadomość tego, że jest się…no właśnie.
- Nie, nie pomaga, Tay. – powiedział cicho, wracając spojrzeniem na niebo.- Chciałbym myśleć, że jest inaczej.
Usiadł z powrotem na masce, więc teraz widziała jedynie lekko przygarbione plecy.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 10:32;

- To dlaczego tak uparcie myślisz w ten sposób, co? Bo nie wiem w którym momencie dałam ci znać, że mi się nie podobasz - fuknęła.
- Nie o to chodzi, w ogóle. Jasne, masz delikatniejsze rysy, ale jesteś przystojny, wysportowany i świetnie mi się z tobą spędza czas. Po prostu.. źle się to wszystko ułożyło, ja sobie za późno zdałam sprawę z tego co się dzieje. Zwyczajnie nie chcę.. być nie fair - fuknęła, usiadła i otwarła kubek z kawą, wylewając ją na ziemię z boku samochodu.
- Chwilę wcześniej na tej domówce rozmawiałam z Theo i obydwoje stwierdziliśmy, że zobaczymy czy cokolwiek z tego będzie. Jeśli chcesz być dla mnie facetem "w zapasie", gdyby coś nie wyszło albo cokolwiek takiego - bo na chwilę obecną ciężko mówić o posypaniu się czegoś, co nawet dobrze sie nie zaczęło budować w relacji Tayi i Theo - to świetnie, możesz robić sobie nadzieję w takim przypadku, bo zostaniesz wpisany jako pierwszy w kolejce. To ci odpowiada? - podniosła się, stając przed nim, w dłoni miała ten cholerny pusty kubek po kawie, więc tylko jedną rękę mogla oprzeć na biodrze.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 11:24;

Oh my gooood, do czego zmierzała ta jałowa dyskusja, po co się w nią w ogóle wdaaaaawał ! Miał ochotę przywalić głową w maskę. Co do choleryyyyyy!?
- Nie dałaś znać, że nie, ale też nie dałaś znać, że tak. - ale za to publicznie dała znać, że Theo to największe ciacho na imprezie, o kamaaaan!
O. Mój. Boże! Co tu się właśnie odpierdalało !?  Z Friendzony ewoluował w Koło Zapasowe! Aż się złapał za głowę wolną od kawy ręką. I jeszcze spóźnił się pięć minut ! Jebane pięć minut, wyprzedził go Chambers, który teraz mu zabierze jedyną kobietę, którą kiedykolwiek był zainteresowany.
Nie. To się nie dzieje naprawdę, prawda? No kurwa,nie ma opcji.
- Ok. - zamrugał - Udam, że tego nigdy nie powiedziałaś i nigdy, przenigdy nie wrócimy do tematu koła zapasowego. - wyciągnął ku niej swoją nietkniętą kawę - Kawa ci się rozlała.
Tak, to był ewidentny gwóźdź do trumny, jeżeli chodzi o jego samoocene.
KOŁO ZAPASOWE !!!
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 11:37;

- miał byś u mnie szansę, gdyby.. cóż, gdyby sprawy ułożyły się inaczej - nie miała pojęcia jak to powiedzieć tak, by nie był zły czy smutny.
- naprawdę nie wiem, co miała bym Ci powiedzieć, żebyś poczuł się lepiej. Staram się być szczera, ale.. cóż. - splotła ręce na piersi, cofajac się dwa kroki. Zignorowała jego kawę, ruszyła do samochodu.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 12:11;

Dalsza dyskusja była zbędna. Naprawdę nic nie wnosiła, tylko jeszcze bardziej mieszała i w ogóle komu to potrzebne, jak to mawiała pewna baba w TVN-nie czy innym gównie.
- Nic mi już nie mów !
Czuł, że jak teraz nic nie zrobi, to…to już tego nie naprawi. I wiedział, że nadal jest wkurzony i nie ma zamiaru być kołem zapasowym, ale musiał zrobić cokolwiek, by jej nie stracić całkowicie. Położył nieco zbyt gwałtownie kawę na masce.
- Tay ! – chwycił ją za nadgarstek i zatrzymał w drodze do samochodu. -Już nic…po prostu nie mów – jeżeli ta go nie odepchnęła, podszedł do niej i przytulił ją mocno.
To byłyby bardzo romantyczne okoliczności, gdyby nie…pozostałe okoliczności.
Ja pieprzę, czemu to musiało być takie trudne. Takie…zerojedynkowe ?

Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 12:20;

Dała się zatrzymać, bo nie zamierzała się szarpać, to nie tak, że się właśnie śmiertelnie pokłócili, chociaż ona też wiedziała, że jeśli to zostanie tak, jak jest to skończy się źle. Chociaż może w ogólnym rozrachunku dobrze dla Vincenta?
Westchnęła, objeła go w pasie i schowała nos w zagłębieniu jego obojczyka.
No i co niby dalej?
I tak czula, jak to się rozpada.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 13:20;

Objął ją mocno. Gdy Crimson schowała nos w zagłębieniu jego obojczyka, on wsunął dłoń w jej włosy a policzek przytulił do jej skroni. Jakby chciał przez to powiedzieć "będzie dobrze". Paradoksalnie, chyba to było to, czego potrzebowali w tej chwili.
To znaczy on. Nie wiemy jak Taya.
- Będzie okej. - powiedział cicho, tuląc ją do siebie.
Boziu, było mu teraz tak dobrze. Mógłby tak stać pół nocy i czuć ją blisko siebie. Dlaczego tak po prostu nie mogło zostać już zawsze?
- Zobaczysz. - szepnął i musnął jej policzek ustami.
Wiedział, że będzie musiał się usunąć. przynajmniej na czas dopóki on nie ochłonie i nie będzie zatruwał jej życia wyrzutami sumienia. Nie, nie był tak wspaniałomyślny, by myśleć "Jeżeli ona jest szczęśliwa z Theo, to mnie to wystarczy". No, ale nie mógł być aż tak egoistyczny, by siedzieć im nad łbem i wpychać się między nich, gdy będą siedzieć na kanapie.

Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 13:32;

Skuliła się, bo jednak mimo, że wzrostu byli podobnego, to jednak Taya była drobniejsza od Vincenta. Odetchnęła ciężko.
Nie miała ochoty dyskutować nad tym czy będzie ok czy nie. Według niej.. Nie wiedziala. Bała się, że jednak odsuną sie od siebie dość znacznie.
- Po prostu nie chcę, żeby bylo ci przykro.. - mruknęła, ale nie kontynuowała tematu, bo do niczego to nie prowadziło.
Gdy cmoknął ją w policzek wyciągnęła prawą rękę, bo wtulona była po jego prawej stronie i uniosla ją, przesuwając po karku Vincenta. Zacisneła na moment palce, zanim przesunęla dłoń wyżej, po jego włosach i przytuliła go do siebie mocniej.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 14:42;

No i kurna, powiedz ktoś, no powiedz, czy oni naprawdę nie byli dla siebie stworzeni ?!
- W tej sytuacji...nie ma opcji, by nie było. - mruknął, przymykając powieki, gdy ta sunęła palcami po jego karku i włosach. Aż dostał gęsiej skórki. To było dla niego naprawdę przyjemne, ale to już jakiś czas temu odkryła.
- Nie myśl już o tym - powiedział cicho, z ustami przy jej policzku.
Damn it, tak blisko jej ust! Mógłby w końcu zrobić to porządnie. Tak blisko i tak daleko!

Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 14:52;

Przycisnęła go do siebie, na moment zacisneła palce na jego czuprynie i cofneła się. Uśmiechnęła się do niego smutno.
- Ale mam nadzieję, że jak wyjedziesz, to będziesz chociaż wpadał do Rode czasem..? - zapytała, puszczając go. Trochę ją to uspokoiło, jasne, ale nie do konca.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 15:07;

Uśmiechnął się nieznacznie. Chyba było im obojgu trochę lepiej.
- Jak otworzą linię autobusową Rode- Philly, to czemu nie? - Tayi łatwo było się domyśleć, że Edams, choć prawko miał, to nie miał ani samochodu, ani ochoty nim jeździć. - Ale jest Skype, holowizor...
Przede wszystkim musiał uzbierać kasę, by się oddłużyć. Do tego musieli go gdzieś przyjąć. I w ogóle to musiał mieć gdzie spać.
- Jeszcze trochę będziesz narażona na moje towarzystwo. - uśmiechnął się kącikiem ust.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 15:09;

- Nie mów tak, dobrze? Nie narażona. Lubię spędzac z tobą czas - fuknęła i tym razem definitywnie ruszyla do samochodu, gdzie usiadla za kolkiem.
Vinc pewnie wzial ze soba swoja kawe, Taya zapiela pasy i odpalila silnik.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 15:26;

Uśmiechnął się i wszedł za nią do samochodu. Usiadł z przodu, tak jak wcześniej, włożył kawę do uchwytu, by taya mogła się nią raczyć i sięgnął po telefon.
- Chcesz posłuchać czegoś super? Odnalazłem to na forum poświęconym muzyce retro - Edams wyraźnie się nią interesował.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 15:33;

- Jasne, może byc - zerknęła na niego, wymanewrowała ze ścieżki i wrocila na trasę do Rode. Było juz coraz ciemniej, Taya czuła, ze w sumie jest zmeczona - nie jakoś strasznie, ale jednak. Dobrze, ze juz wracaja.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 15:51;

Być może byli oboje zmęczeni, ale mimo tej niemiłosiernie długiej rozmowy, chyba...chyba było lepiej. Przynajmniej on czuł sie ciut lżejszy. I chyba było to po nim widać. Być może to przytulenie go uspokoiło, a nie cała ta absurdalna dyskusja?
Poklilal na telefonie i włączył utwór
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 16:08;

- Przerzuć go przez bluetooth na radio - zasugerowała, bo wtedy beda sluchac to z głosnikow samochodu.
Jadąc dalej wsłuchała się w tekst, ale tez.. w głos głownego wokalisty.
- Musisz mi napisac co to jest, bo swietny glos ma ten facet - poprosila
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 16:34;

Jemu również bardzo podobał się głos tego wokalisty.
- Poets off the fall. - powiedział, to samo wpisując do wiadomości prywatnej do Tayi. - Mają kilka fajnych utworów.
A jeżeli Taya wyraziła zgodę, przejął władzę nad playlistą.
- W takim razie,to też powinno ci wpaść w ucho - włączył świetny utwór Panic! at the disco..
Uśmiechnął się. Dobry kawałek.
- Nie czaję ludzi, którzy mówią, że muzyka retro to szajs. Z XXI jest ogrom świetnej muzyki.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 16:51;

- Nie znam się az tak na muzyce, w sumie słucham tego co oferuje radio, przyznaję.. ale to jest bardzo przyjemne - a potem wsłuchała się w tekst drugiego kawałka i odezwała dopiero gdy się skończył.
- Oh, a to było urocze. I smutne i radosne równocześnie. Bardzo ladne. I głos tez.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 17:05;

Podobała im się ta sama muzyka. Oglądali wspólnie filmy. Lubili spędzać wspólnie czas. Byli dla siebie wsparciem...
Boże, serio? Tak to sobie zaplanowałeś? Stawiasz kobietę stworzona dla mnie a potem kiwasz palcem "nie dla psa kiełbasa?" i wpychasz ją w ramiona innego?
Ale z Ciebie złośliwy sukinsyn.
- Cała płyta jest świetna - akurat zaczął się utwór Victorious. - Mam tego masę na Chmurze, mogę ci powysylać
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 17:10;

- Jasne, wyślij - pokiwała głową skwapliwie, akurat zjeżdżając na droge do Rode, więc zaraz będą na miejscu.
- Chociaż w sumie jest jeden zespół który słucham, a jest stary. Chris mi ich pokazał i tak jakoś zostało. Acrtic Monkeys, nei wiem czy kojarzysz.. - kierowała się do domu Theo I Vinca.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 17:39;

Chciałby powiedzieć, że zna i wtedy by Taye olsnilo, że to jej przyszły mąż, ale....no nie znał.
- Nie... Ale chętnie posłucham coś nowego. Jakieś tytuły? - znajome rejony. Czyli zaraz koniec wycieczki, akurat wtedy, gdy zaczęło się robić w końcu normalnie. Siet!
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 17:43;

- Podrzucę ci jak będe w domu kilka, dobra? - bo juz nie było czasu na przesłuchanie tego. W końcu dotarli na miejsce, Taya wyłączyla silnik i wysiadła razem z nim, z kluczykami od samochodu w ręce, by otworzyć bagażnik, w końcu Vinc miał kilka rzeczy do zabrania.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 21:06;

Zajechaliprzed dom. To znaczy "dom", bo on nie do końca się tak czuł. Nie miał swojego miejsca na ziemii.
- Może...odpoczniesz po podróży, wpadniesz na herbatę? - zaproponował. -Na razie tylko tak mogę się odwdzięczyć.
Nie żeby kupował tą herbatę, skąd.
Uśmiechnął się, Wyglądał znacznie pogodniej niż wcześniej. Najwyraźniej atmosfera się nieco oczyściła. Paradoksalnie.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 21:18;

W domu był zapewne Chambers senior, a może i Theo tez? Wtedy zrobiłoby się niezręcznie..
- Nie, wracam do siebie. Muszę ogarnąć parę spraw na jutro i pewnie pojde spac, bo ten stres mnie wymęczył - i rozmowy przy zachodzie slonca tez.
- Do zobaczenia, co? I wyslij mi jutro zdjęcie jak się ubierzesz, mam nadzieje, ze pasek bedzie pasowal.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. EmptyPon Lis 13 2017, 21:35;

A, no tak, zapomniał o Chambersach. Naprawdę, zmiana lokum to w tym momencie priorytet.
- A. Spoko.
Kurczę, szkoda. Może by objerzeli film, jak za starych dobrych czasów, napili się roibossa, ale...no właśnie. Stare, dobre czasy.
No to co...chyba na nieg pora.
-Jeszcze raz dzięki za wszystko. Za podróż, za pomoc, za prezent, za rozmowę...za wszystko - uśmiechnął się.
Podszedł i pocałował ją w policzek. Bez żadnych podtekstów.
- Dobranoc, Tay.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Sponsored content
Ogólne
Dodatkowe

PisanieCountry road, take me home. Empty Re: Country road, take me home.  ♦ Country road, take me home. Empty;

Powrót do góry Go down

Country road, take me home.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Witaj w Rode! :: Retrospekcje :: Zakończone-