KTO: Karole KIEDY: rano, po vincentówce GDZIE: Dom Pankhurstów, pokój Rosy. Kontynuacja wątku stąd.
Minę miała nietęgą usiłując wepchnąć go na łóżko. Ciężki był, w dodatku początkowo niezbyt współpracujący. - Zamknij ryj i śpij - odpowiedziała mu mamrotliwie, kiedy brzęczał pod nosem o wyjściu. - Już więcej nie piję... Klin klinem mówią, lecz nie chciała dziadkowi wypijać gorzałki, niech ma na później. Wtulając się w Charliego i chłonąc jego ciepło jednocześnie zakopała głębiej w kołdrę. Zgięła nogi, żeby ogrzać przemarznięte stopy o łydki mechanika. Całe szczęście, że nie o plecy! Dogorywała W warunkach możliwie najprzyjemniejszych. Środki przeciwbólowe powoli zaczynały działać, a ból głowy ustępować. To było już pół sukcesu, bo jak mniej bolało to i posmak kapcia znikał. Całe szczęście, że nie wymyśliła sobie palenia, byłoby jeszcze gorzej. Podniosła się na moment, żeby napić jeszcze wody i zniwelować kwaśnawy posmak ostatków wina w gardle. O nocnych fochach zdawała się nie pamiętać, albo najzwyczajniej w świecie było Rosie z ich powodu wstyd. Przydałoby się otworzyć okno i wywietrzyć pokój, ale nie miała na to jeszcze siły.
Autor
Wiadomość
Rosa Pankhurst
Ogólne
Dodatkowe Character sheet Wiek: 24 Ekwipunek podręczny: trzydzieści kredytów, telefon, gumka do włosów, czasem Karol
Nie oceniała Karola w żaden sposób. Sama miewała przecież wrażliwy żołądek, kiedy na przykład przychodziło jej czyścić kupę spod buta. Oboje jeszcze nie wiedzieli, że następny popis puszczania pawia będzie należał właśnie do niej, kiedy szczeniak Artema postanowi zostawić klocka w wannie. - Wolniej pij, bo się poparzysz, kowboju - zwróciła jedynie uwagę na to, jak łapczywie upijał kolejne łyki mięty z kubka. W pamięci zanotowała na dobre, że musi Bucketowi kupić szczoteczkę i schować ją gdzieś na swoją półkę z kosmetykami. Żeby dziadek przypadkiem nie wypatrzył i się nie domyślił. - O tak? - zapytała podnosząc na moment koszulę, ażeby pokazać mechanikowi piersi, po czym opuściła materiał na powrót. - Deal. Wrócili do kuchni głównie po to, żeby posprzątać po śniadaniu. Na stole stało kilka kubków, jakby jadło tu więcej niż dwie osoby. Pozmywali talerze i patelnię, Rosa dodatkowo dokroiła Charlesowi kilka kawałków pomidora, żeby przegryzł coś lekkiego. - Śmigaj, zaraz też to zrobię, bo muszę się zbierać - nie wyganiała go, chętnie by nawet została z nim dłużej. Obiecała jednak wpaść do Max z obiadem. Kto wie, może blondynka będzie tak połamana, że trzeba będzie ją nakarmić? Na pewno miała bałagan, który trzeba będzie ogarnąć. Zamienili więc z Karolem jeszcze kilka słów, poubierali się i pożegnali namiętnym, pełnym miłości i słodkości całusem.