Dźwięk dzwonka wytrącił go z równowagi i to dosłownie, bo chłopak zachwiał się niebezpiecznie i huknął na podłogę. Vincent stęknął, rozcierając sobie potylicę. Spojrzał w kierunku drzwi wejściowych. Kto to mógł być? Taya zwykle się zapowiadała, z Theo widział się kilka dni temu i nigdy tu zresztą nie był. Karol ? Nieeeeee. Yvonne? Też nie, skąd niby by wiedziała gdzie on mieszka? Fiona była w Nowym Jorku. Gwen...nope. Ramirez? Nie pukałby, tylko wjebał się razem z drzwiami. Zresztą chyba w końcu zniknął. Nie mógł wpadac w paranoję. No to kto? Krystyna z gazowni? Wstał i przeciągnął się, by wszystkie kosteczki wróciły mu na miejsce. Otarł twarz ręcznikiem, który rzucił z powrotem na krzesło, podreptał do drzwi i otworzył je, naprawdę ciekaw, któż to mógł go odwiedzić. Chwila napięcia i oto przed nim stał nie kto inny jak Felix Nowak. Tak po prawdzie, to miał teraz dziką ochotę zamknąć mu drzwi przed nosem, albo najlepiej na jego twarzy. Szczęśliwie nie obrócił myśli w czyn. - Uau. Ty żyjesz. -przywitał się nieco cierpko. Trudno się dziwić. Od paru miesięcy Novak miał na niego wyjebane, a ostatnia rozmowa nie przebiegła w miłej atmosferze. Niemniej jednak Edams odsunął się i wszedł do środka, więc Felix mógł uznać to za zaproszenie.