Share

Single room, please

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
AutorWiadomość
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPią Paź 27 2017, 19:35;

KTO: Vincent, Taya, Theo
KIEDY: dzień po powrocie Vincenta do Rode
GDZIE: Hotel

Jakkolwiek dziwne się do Tayi nie wydawało, skontaktowała się z nieznajomym jej Vincentem. Ten zjawił się następnego dnia w jej gabinecie, już wyspany, ogarnięty i robiące znacznie lepsze wrażenie, niż wtedy gdy zjawił si e w hotelu po raz pierwszy. Ot normalny mężczyzna, o twarzy licealisty. Zapukał i gdy usłyszał zaproszenie, wszedł do środka.
- Dzień dobry. Korespondowaliśmy ze sobą. Jestem Vincent – uśmiechnął się nieco nieśmiało i podszedł powoli do biurka – Proszę mi darować tą akcję z numerem,  Pani pracownica nieco krzywo na mnie patrzyła, wolałem mieć jakieś zabezpieczenie.
No w bawełnę to on raczej nie owijał.

Theo

Theo po szpitalnych perypetiach i odstawieniu Tayi przynajmniej teoretycznie bezpiecznie do domu, zabunkrował się w pokoju. Gdy tylko zażył kąpieli i trochę snu, od razu był jak nowy, nawet jeśli już w nocy nie wyglądał na bardzo zmęczonego. Po śniadaniu zdecydował, że dobrze byłoby pójść i sprawdzić, czy Taya żyje i jak się miewa. Jakkolwiek mógł mieć pewne wątpliwości, czy aby na pewno nie ma go jeszcze dość na tyle, by raptem po kilku godzinach go oglądać, postanowił zaryzykować. Zawędrował zatem prosto do jej gabinetu, zgadując, że to właśnie tam ją znajdzie, jako że miał wrażenie, że pracowita jak mrówka nie odpuści pomimo złamanej nogi. Zapukał, po czym wpakował się do środka z szerokim uśmiechem. - Jak się miewa nasza kaleka? - Rzucił na powitanie, dopiero po chwili rejestrując obecność kogoś jeszcze. Już miał się wycofać z przeciągłym "przepraszam", gdy dotarło do niego, że tego kogoś, to chyba zna. Zrobił jeszcze jeden krok do przodu i spojrzał z niedowierzaniem na ten dziecinny ryjec, który towarzyszył mu pokątnie w okresie dziecięcym. - No nie wierzę, Vincent? - Parsknął śmiechem. - Wpadłeś do beczki z eliksirem młodości? - Zapytał, racząc go niedźwiedzim uściskiem, przed którym prawdopodobnie Vince będzie chciał uskoczyć, jeśli Theo nie pozna.

Taya

Nie da się mieć wolnego prowadząc hotel A do papierowej roboty nie musiała używać nogi. Wyspala się i prawie dobrze jej się spało, bo musiała wziąć sporo środków przeciwbólowych. Nie poznała Vincenta, nawet jak ten nie bardzo się zmienił. - Dzień dobry.. Tak, oczywiście. Nic się nie stało chociaż zastanawiałam się o co może chodzić - uśmiechnęła się, z wysiłkiem przestawiła nogę. A na to wpadł Theo. Uśmiechnęła się na jego widok, ale chciała go przeprosić na chwilę, by załatwić te sprawę. Nadal nie wiedziała jak mu dziękować za pomoc wczoraj, gdyby nie to że z nią został pewnie było by ciężko. - Znacie się? - zapytała zdziwiona nie mając pojęcia skąd niby mogli..

Vincent

Ledwie postawił nogę w gabinecie Tayi, wpadł do niej…no właśnie kto? Ktoś kto go najwyraźniej znał i zanim Edams zdążył zareagować już go wyściskał. Ki czort? Czy on wygląda na maskotkę przytulankę? - Eeeee…pax kolego, pax. – odsunął go od siebie - Nie jestem taki łatwy na pierwszej randce. – krok do tyłu – Znamy się? To znaczy ten Edamsa znał….ale widać bez wzajemności.

Theo
Theo odsunął się od Edamsa, po czym przeniósł uwagę na Tayę. Uśmiechnął się do niej szeroko. - Przecież to Vincent. Biegał za Charlesem - stwierdził tonem, który wskazywał na to, że nie wiedział, jak Taya mogła nie wiedzieć. Po chwili uświadomił sobie jednak, że faktycznie mogła nie kojarzyć. Byli o kilka klas wyżej. - To ja, Theo - rzucił, wzrokiem powracając do Vincenta. Teraz tym bardziej docenił, że Tayi udało się go poznać, w tym wypadku na niekorzyść Edamsa wpływało jednak to, że właściwie aż tak się nie kumplowali. Jako że okazyjnie i jemu Charles pomógł, w zamian za odrobienie matmy, siłą rzeczy kojarzył Vincenta, który niczym wrzód na tyłku wszędzie za Bucketem łaził. - Przepraszam, że przeszkodziłem, chciałem zobaczyć jak się czujesz - głowa latała mu od jednego do drugiego, ale stwierdził, że w dobrym tonie będzie chociaż wyjaśnić to nagłe najście. - Co tu robisz Vince?

Taya
Chwilę jej zajęło, było widać że się zastanawia I próbuje skojarzyć. - ah, tak, wiem! - Pokiwała w końcu głową bo doszła do tego kto to. - jej jak mogłam nie poznać? Faktycznie ledwo się zmieniłeś.. Theo to jeszcze rozumiem, bo wygląda jakby jakieś operacje miał za sobą.. inne niż wzroku - zerknęła na niego i wróciła do Edamsa. - nic się nie stało. Dziw tylko, że nie masz mnie jeszcze dość.

Vincent
Dużo się wydarzyło na raz. Zdecydowanie. Był bardziej niż skołowany. Zadarł głowę, bo Theo był z 10 cm wyższy. - Theo? Nie znam żad-O MÓJ BOŻE THEO?! - że to był Theo Chambers? Ten mały, pryszczaty, w wielkich brylach, wiecznie dręczony Chambers? Serio?! - Stary, nie poznałem Ciebie! - no co ty ? Przecież jeszcze nikt nie załapał. - Uau, wyglądasz jakby cię wzięli do Extreme Makeover! - wiecie, taki program, biorą brzydali i robią z nich ciacha. - Zrobili ci twarz? Co z okularami? - dopytywał, nie mogąc wciąż uwierzyć, że to ten Theo z czasów dziecięcych. - I ej, nie latałem za Charlesem, tylko z nim biegałem. - sprostował. - Skończyłem studia, staż w Google i właśnie wróciłem. I apropo... Właśnie ja w tej sprawie - znów zwrócił się do Tayi - Właśnie wróciłem i zaczynam od zera. Zastanawiałem się, czy może mógłbym pomóc przy hotelu w zamian za pokój? Wszystko wydałem na powrot do Rode. Widać nie bawił się w sweet talk, tylko walił prosto z mostu- jak zwykle, zresztą.

Theo

Spojrzał na Tayę z udawanym oburzeniem. - Jak możesz kwestionować moją naturalność? - Zapytał sarkastycznie, ale parsknął śmiechem na reakcję Vinca. - Tak, ten sam - urwał na chwilę, po czym udał, że odkaszlnął i wymamrotał pod nosem coś na kształt "Smutna Pizda Theo". Teraz go to bawiło, kiedyś niekoniecznie, co już samo w sobie stanowiło dowód na to, że przeszłość ewidentnie miał już za sobą. - Nie, twarz jest moja. A okularów się pozbyłem tuż po wyjeździe, zoperowali mi wzrok - odparł, wzruszając lekko ramionami. - Teraz widzę lepiej niż kiedykolwiek, a ty wyglądasz młodziej niż kiedykolwiek. Jakim cudem? - Zapytał, wyraźnie ubawiony. Na chwilę zamilkł, dając im dojść do porozumienia w kwestii noclegu. W tym czasie rozejrzał się po gabinecie z zainteresowaniem, jakby był ciekaw, czy zobaczy jakieś rzeczy osobiste w tym natłoku papierów, książek i akcesoriów biurowych.

Taya
Parsknęła na słowa o tym programie, w końcu Tak wyglądał. Zupełnie inacZej. - Niczego nie kwestionuje. Po prostu wyglądasz kompletnie inaczej niż wtedy, spodziewała bym się, że będziesz takim samym chuchrem jak wcześniej - A nie był. Bo by jej nie nosił do taksówki i na kanapie. I potem po schodach hotelu, bo stwierdził że tak będzie szybciej. - pomóc przy hotelu? - uniosła brwi i zastanawiała się. - szczerze mówiąc nie wiem co miał byś robić.. tym bardziej jeśli chcesz pomóc w zakresie swoich umiejętności - miała na myśli ten staż w Google, przecież tam na pewno nie sprzątał. A rzeczy osobiste? Niewiele. To w końcu biuro. Zdjęcie z otwarcia hotelu, zdjęcie z jjakimiś znanymi osobami jeśli te się tutaj przypadkiem zatrzymały. Brak zdjęć z Chrisem, jeśli nie były powiązane z hotelem.

Vincent
Vinc parskał cicho. Widać Theo nabrał dystansu do tego wszystkiego. Dobrze. Bo jakby teraz był Smutną Pizdą, to jeszcze gorzej. - Jasne, dawaj dalej o mojej gębie nastolatka, nie słyszę tego przecież... Trzydzieści trzy razydziennie. - sarknął i wrócił już pełną uwagą na Taye. - Emmm... Nie wiem, cokolwiek, mogę nawet sprzątać kibelki albo biegać po drabinach. Jestem trochę pod ścianą, jeżeli chodzi o kwestie lokalowe - wszak nie miał domu, do którego mógł wrócić. - Chcę dostać etat w ratuszu, ale do tego czasu nie mogę spać w kartonie lub na podłodze w warsztacie u Charlesa - to już miał za sobą Ptose?

Theo
Spojrzał na Tayę ze zdumiewającą uwagą i chyba trochę zdziwieniem, po czym na chwilę spoważniał. Bardzo krótką chwilę co prawda, ale jednak. Z jakiegoś powodu nagle wydało mu się niezwykle ważne, że nie uważa go za chuchro. Tym niemniej chwila powagi bardzo prędko minęła, a jego rozbiegane myśli już pogalopowały do przodu. - Powinieneś się cieszyć, ominą cię smutki starzenia - poruszył brwiami. Rzeczywiście nie znalazł w gabinecie zupełnie niczego, co powiedziałoby mu o Pani Crimson cokolwiek więcej poza tym, że jest cholerną pracoholiczką. - Vincent, jeśli chcesz, mam wolny pokój w domu - wtrącił nagle, jakby sobie o tym dopiero co przypomniał. Właściwie nie przywykł jeszcze, że wrócił do Rode, stąd też nie zatrybił od razu. - Dom chwilowo jest w koszmarnym stanie, w sensie, trzeba tam posprzątać, bo jestem prawie pewien, że kątem oka widziałem pająka wielkości pekińczyka... - urwał na chwilę, zerkając na blondynkę z rozbawieniem, po czym kontynuował. - Szukam kogoś, kto mi z tym pomoże, więc jeśli jednak zmienisz zdanie, to daj znać - wzruszył ramionami. W końcu Taya sugerowała, żeby popytać znajomych, a Theo jakby nie patrzeć, po raz kolejny na takowego przypadkiem wpadł. To chyba lepsza opcja, niż wynajmowanie profesjonalnej ekipy.

Taya
Nie dostrzegła tej zmiany bo chwilowo obserwowała Vinca, ale Tak, nie uważała Chambersa za chuchro, bo przecież nijak takiego nie przypominał w chwili obecnej, co się namacała to jej. - myślę że można wymyślić, pomoc przyda się zawsze. - ale na to odezwał się Theo. - no widzisz to też jest jakaś opcja. Ale tam jest ogrom sprzątania - Pokiwała głową. - pająk?! - spojrzała z przerażeniem na niego. Nie widziała takiego tam! Może to i dobrze.

Vincent
Spojrzał znów na Theo. Wyglądał trochę jak patrolująca sawannę surykatka, bo głowa mu latała od jednego do drugiego. - Naprawdę? Byłoby super! - widać pomysł mu się spodobał. Był przyzwyczajony do mieszkania ze współlokatorem na studiach i stażu, więc nie był to żaden problem. A tak, to zawsze rachunki na pół i zawsze raźniej wieczorem, jak chcesz się napić piwka. Nie musisz tego robić do lustra. A z Theo mieli wspólne tematy do rozmów, więc gitarra. - Jasne, nie ma nad czym się zastanawiać. Sprzątania się nie boję. Miałem na studiach współlokatora pedanta, nazywał się Josh, mówię wam, koleś był totalnie pokręcony na punkcie sprzątania. Jak miał napady, mył innym drzwi na korytarzu...ale mniejsza. No, ale suma sumarum, zanim doprowadzimy Twój dom do stanu używalności, to też trochę minie, więc wracamy do opcji hotelowej. I Taya się zgodziła. Chwalić dzień !Po wczorajszym dniu nieustającej chujozy, w końcu coś się ruszyło. -Dziękuję Pani bardzo, ratuje mi Pani życie – złożył dłonie. Tak jej paniował, bo w sumie nie bardzo wiedział ile Crimson ma lat. A może to kwestia tego, że każdy go brał za gówniaka. - Pająków też się nie boję. - miał nawet jednego na studiach, pod łóżkiem. Lepiej, by nie mówił o tym głośno, że czasem do niego gadał.

Theo
Theo zachował śmiertelną powagę. - Pająk - przytaknął skwapliwie, kiwając głową. - Ale nic ci nie mówiłem, bo nie chciałem cię martwić - dodał lekkim tonem. Choć minę wciąż miał poważną, mogła bez trudu się domyśleć, że do tej powagi mu daleko. Ucieszył się na wieść, że Vince jest mimo wszystko chętny. - Trochę odkurzymy i będzie w sam raz - stwierdził, zupełnie niezgodnie z prawdą, co zresztą mogła potwierdzić Taya. Nie był to jednak czas na omawianie szczegółów, mimo wszystko. Z rozbawieniem obserwował ulgę na twarzy kolegi, zastanawiając się jednocześnie, co to się podziało, że biedak został bez grosza przy duszy. Uznał jednak, że to nie czas, aby pytać. Przeniósł spojrzenie na Tayę. - Jak noga?

Taya
- martwić? Wtedy na pewno bym stamtąd zeskoczyla. Byle szybko. Może i dobrze, bo miała bym więcej uszkodzone! - Machnęła ręką. Woli nie myśleć o wielkich pająkach. Ale na wszelki wypadek rozejrzała się. - Trochę to mało powiedzIane. Nie radzę tam wchodzić bez maseczki na nosie - sprostowała patrząc na Vinca. - Dziękuję. Boli.. Ale nie będę marudzić.

Vincent
Najwidoczniej Taya miała coś z nogą. Nie trzeba było być bystrzakiem, by to zanotować. Brzydko mówiąc, dobra nasza – z przetrąconym kopytkiem, będzie dla niego więcej roboty a to oznaczało pewny nocleg na jakiś czas. Sądząc po ich rozmowie, stan domu jest...mocno dyskusyjny - Czyli będzie co robić – patrzył to na Theo to na Tayę. Czy on jakoś mgliście kojarzył, że Chambers z jej powodu postanowił się zabić? Dziwne. - Kurczę...mam tyle do nadrobienia. Nie mam pojęcia, co działo się przez te lata w mieście, prócz ploteczek, które zapewne mają niewiele wspolnego z prawda – zaśmiał się cicho. Zwrócił się znów do Theo -A ty co robiłeś to...dziesięć lat? Jakoś tak. Co cię skłoniło do powrotu? - zagadnął, wkładając ręce do kieszeni

Theo
Theo stwierdził, że w dobrym tonie będzie nakreślić mniej więcej Vincowi co się stało, skoro już temat zszedł na ten aspekt sprawy. - Taya spadła ze schodów w moim domu - zwrócił się do Edamsa. Skrzyżował ręce na torsie. - Nie jest aż tak źle, ale faktycznie trochę roboty jest. Kilka dni zejdzie - rzucił do chłopaka, w nawiązaniu do słów kobiety. - Niedobrze, że boli - skrzywił się odrobinę, rzucając okiem na nogę Tayi. Liczył, że przy obecnym stanie medycyny będą w stanie chociaż doprowadzić ją do stanu używalności. Wyglądało jednak na to, że nadzieje na to były płonne, nie w tym mieście. - Och tak, ploteczki - podrapał się w tył głowy i zrobił dziwną minę. Nie kontynuował jednak tego tematu świadom tego, że za wszystkie akcje ze szpitala i plotki się z nimi wiążące, Taya go chyba zabije. - Wyjechałem do Waszyngtonu. Skończyłem studia, zostałem pilotem. Teraz wróciłem... - urwał na chwilę, jakby się zastanawiał. - Mama zmarła i ojciec chciał zrobić w końcu porządek z naszym domem tutaj, bo stoi i niszczeje. Stwierdziłem, że mu pomogę - wzruszył ramionami.

Taya
- To chyba tyle z mojej pomocy w sprzątaniu, może chociaż pizzę wam na miejsce zamówię - westchnęła, bo przecież bardzo chciała pomóc. I fakt, sytuacja troche dziwna, w końcu gdy ostatnio cała trójka była w Rode, to Theo latał za Tayą z serduszkami w oczach i chciał się przez nią zabijać, przynajmniej według plotek, a teraz najwyraźniej siedzi u niej w hotelu. Śmieszna sprawa. -Tu się jak zwykle niewiele dzieje.. A przynajmniej nic nowego specjalnie. Wszystok jak stało tak stoi, babka Bucket ciągle plotkuje, ludzie ciągle ci sami.. - lekko wzruszyła ramionami. Taya miała niewielką awersję do leków i - czego wiedzieć Theo nie mógł - brała tabletek mniej niż jej przepisano. Nie na zasadzie umartwiania się, po prostu wolała nie przesadzić. Spojrzała na Chambersa, który zrobił dziwną minę. Tak, ploteczki! - Leb ci ukręcę za wczoraj - rzuciła do niego.

Vincent
Vincent uśmiechnął się szerzej i jak się okazało, uśmiech ten był bardzo uroczy i zaraźliwy. No proszę! Theoś nieźle się urządził. -Pilot? No pięknie, brawo! No patrz, fortuna kołem się toczy. Ci co się z Ciebie nabijali, mogą ci teraz buty czyścić, fajne uczucie, nie? Vincent nie był zazdrosny. Zwyczajnie był chyba na to za mądry. W zasadzie to oboje całkiem nieźle wyszli. Co prawda Vinc zaczynał wszystko od nowa, ale miał za sobą studia na prestiżowej uczelni, staż w słynnej korporacji… A jeszcze nie wiedział, że napisała do niego Fiona. - Och tak, pani Bucket już mi sprzedała ploteczki. Dlatego pytam o fakty. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu babka Wiadro mnie lubi i biedny Charles musi wciąż wysłuchiwać porównań, co do mojej skromnej osoby – parsknął Patrzył to na Theo to na Tayę. Fiu fiuuu… on chyba nie chciał wiedzieć, co się wczoraj działo. -Eyyy…sorry, że tak się spytam, ale wy…dwoje…no wiecie? – znów pytania prosto z mostu. Biedny Theo.

Theo
Spojrzał na Tayę z szelmowskim uśmiechem. - Jestem pewny, że przyda nam się rozsądny nadzór - rzucił, niby w żarcie, ale właściwie było w tym sporo prawdy. Taya zdecydowanie była z ich trójki najbardziej rozsądna a co więcej, miała sporo dobrych pomysłów odnośnie uprzątnięcia tej rudery. Nic to jednak dziwnego, w końcu prowadziłą hotel i wiedziała, co i jak. - Jak ukręcisz mi łeb, to kto cię potem będzie nosił? - Zapytał zaczepnie, opierając się ramieniem o regał. - Czy ja wiem, czy buty czyścić? - Wyraził powątpiewanie. Theo być może wizualnie przeszedł sporą przemianę, stał się też zdecydowanie bardziej pewny siebie. Nie był jednak i nigdy nie będzie arogancki. To, że osiągnął coś ciężką pracą jeszcze go nie upoważniało do czucia się lepszym. - Aczkolwiek dużo bym dał, żeby któryś się znowu do mnie przyczepił. Chętnie bym im pokazał jak to miło, jak ci ktoś daje w zęby - uśmiechnął się łobuzersko. - Kochana babunia - zironizował, po czym parsknął śmiechem na wspomnienie Karola. Faktycznie, chłopak nie miał lekko. Zresztą oni wszyscy w starciu z babką też nie. Mógłby zapewne nakryć się nogami z zaskoczenia tym nieoczekiwanym pytaniem Vincenta, gdyby nie to, że właściwie obiektywnie rzecz ujmując tak musiało to wyglądać. Nie wyglądał jednak absolutnie na zawstydzonego, spojrzał natomiast znacząco na Vincenta. - Daj mi trochę czasu i zapytaj znowu - stwierdził, z rozbrajającym uśmieszkiem, po czym odchrząknął znacząco i spojrzał na Tayę. - Nie wiem, czy bym się odważył. Gdybym znowu dostał kosza, musiałbym znaleźć inny sposób na popełnienie samobójstwa, żeby się to jezioro nie przejadło plotkującym - dodał żartobliwie.

Taya
- Nie wiem jak Vincowi, ale tobie na pewno przyda się nadzór. Właściwie mogę tam wpaść i pokazywać wam palcem co jeszcze trzeba sprzątnąć! Wszystkie sprzęty można zamówić na hotel, będzie taniej, mam zniżki w hurtowniach - pomyślała zaraz o tym od praktycznej strony, między żarcikami, kombinując jak najlepiej to zorganizować by sprzątnąc dom Chambersów szybko i efektywnie. - Właściwie to obydwu wam na zdrowie wyszedł ten wyjazd, jak tak słucham - pokiwała głową. Nie przyzna się, ale czuła się... wieśniacko? Nie, to złe słowo. Nie miała nic, jasne, hotel i pub, ale one nie były jej zasługą w końcu, niejako odziedziczyła to po Chrisie. Miała wykształcenie, jasne, ale czuła się w pewien sposób gorsza, choć w życiu tego nie pokaże. Witajcie kompleksy! Równocześnie cieszyła się, że chłopakom wyszło. - Czego się od niej ciekawego dowiedziałeś? - ona z babką nie rozmawiała, a całkiem zadziwiająco, ta i tak zdawała się wiedzieć wiecej na temat jej życia niż sama Taya. - Nie, skąd ci to przyszło do głowy...? - pokręciła od razu głową, a na to wpadł Theo ze swoim komentarzem. Bardzo dojrzale rzuciła go długopisem. - Nie chciałam byc noszona, przypominam - zmarszczyła nos w niezadowoleniu, bo Chambers odwracał właśnie kota ogonem. - Jak tak bardzo chcesz komuś dać w zęby to postawię cię za barem w Tordivlerze na wieczór z meczem. Wyżyjesz się i ci się odechce. Ale nie płacę za protezy dentystyczne - ostrzegła, bo czasem potrafiło być tam gorąco mimo, że klientela była raczej z tych "lepszych". Jęknęła na kolejne jego słowa i opadła na blat, opierając czoło na nadgarstkach. - Sama cię utopię. Obiecuję. Zaraz całe miasto będzie się doszukiwać czegoś, czego nie ma! A podobno chciałeś tu sobie kogoś znaleźć, właśnie palisz swoje szanse!

Vincent
Och już Theo nie będzie taki kryształowy ! PWysoki, przystojny, z dobrze płatną pracą i serduszkiem godnym Matki Teresy. Vinc nie uwierzy, że Chambers nie czuje choć odrobiny satysfakcji, wiedząc jak daleko zaszedł mimo przeciwności. Bo Edams tak się czuł bezapelacyjnie. Miał nadzieję, że rodzina byłaby z niego dumna. Edams słysząc słowa Chambersa, w ostatniej chwili powstrzymał ryknięcie śmiechem. Nadął policzki. - No stary, dyplomacją to ty nie grzeszysz. – stwierdził fakt – każda panna Twoja. Pod warunkiem, że będzie głucha. Chłopak przeskakiwał wzrokiem od jednego do drugiego . Gdy doszło do rękoczynów w postaci długopisu, aż uniósł brewkę wyżej. O serio ? Chambers – kosz numer dwa. Vincent kaszlnął kilka razy, choć wprawne ucho mogło w tym usłyszeć ukryte „friendzone” Chociaż z tym paleniem szans…czyżby, czyżby ? - Skąd mi to przyszło do głowy… - udawał że się zastanawia – No nie mam pojęcia, my bad. – wypowiedź ociekała rozbawionym sarkazmem. Kiedy jednak Taya zapytała o plotki babki Wiadro, spoważniał na krótki moment. Nope. Nie powie na pewno, co ta kobieta wygadywała o tu obecnych. - Ach, zwykłe bzdury. – machnął ręką i by zejść z tematu, znów zarechotał – Ale przepraszam pali szanse w stosunku do kogo ? – uśmiechnął się ciut chochlikowato.

Theo
Roześmiał się. - Żadnej nie deprecjonuję, bez względu na kalectwo - stwierdził z udawaną powagą, unosząc ręce do góry w obronnym geście. Nie brał tego do siebie, bo potrafił się przyzwoicie zachowywać, kiedy chciał. To nie był kosz numer dwa. Przynajmniej jeszcze nie. Tak naprawdę nawet nie dostał kosza numer jeden, bo nigdy się Tayi do niczego nie przyznał, jakby nie patrzeć. Ale to było w praktycznie innym życiu. Zrobił unik przed lecącym długopisem, który odbił się od regału, po czym parsknął śmiechem. - Oczywiście. Jesteś taka uparta, że w przeciwnym wypadku doczołgałabyś się do drzwi, byle tylko nie pozwalać sobie pomóc - a on był na tyle uparty, że pomógłby jej tak czy inaczej. Sztuka kompromisu była mu niestety na chwilę obecną odległą. - To zależy jaką oferujesz stawkę. Poza tym obawiam się, że jako barman mam marne doświadczenie, a tego nie chciałabyś w takim lokalu - stwierdził, na poły tylko żartobliwie. Ostatecznie naprawdę nie miał takiego doświadczenia. - I pójdziesz za mnie siedzieć? Cóż za poświęcenie! - Ale szanse z tobą czy mówisz ogólnie? - Zapytał po krótkiej chwili, jakby zastanawiał się nad tym od momentu, gdy to powiedziała. Rżnął przez moment głupa, by w końcu wyszczerzyć zęby w szerokim uśmiechu, pełnym niezrównanego uroku, który prawdopodobnie Taya pragnęła właśnie zetrzeć mu pięścią z twarzy. Pozostawało mieć nadzieję, że nie ma pod ręką więcej długopisów.

Taya
Obydwoje tak naprawdę mogli być zadowoleni z tego co osiągneli na polu rozwoju osobistego, startując z takiego zadupia jakim było Rode. Pilot, staż w Google.. I wrócili tutaj. Aż pokręciła głową do siebie. - Naprawdę.. że też wróciliście.. tutaj - do tej dziury, chciało by się powiedzieć. Bo i Rode było dziurą przecież. Westchnęła lekko i zastanowiła się krótko czy ona by wróciła, gdyby te cztery lata temu wyjechała. Zapewne nie.. - Albo będzie siedemdziesięcioletnią babcią w poczekalni, wydawały się zainteresowane - dodała do słów Vinca o głuchych kobietach. Chociaż w sumie tamte mogły byc juz przygłuche (oczywiscie nie, jeśli chodziło o plotki, to słyszały od razu). Pokręciła głową na sarkastyczne komentarze Vincenta. - W stosunku do jakichkolwiek kobiet tutaj - sprostowała, bo przecież nie w stosunku do niej już sobie wyjaśnili, że to było szczeniackie zakochanie i tyle. - Oczywiście, że jakby było trzeba to bym się doczołgała, przecież byłam w stanie iść na jednej nodze, z pomocą- to, że on wyraźnie chciał ją nosić (albo po prostu chciał to załatwić jak najszybciej) to inna sprawa. - To będziesz wykidajło. Do tego nie potrzebujesz przeszkolenia - machnęła ręką, nie ruszając tematu stawki. Tak. Pięścią z twarzy. Niestety nie tak łatwo było jej wstać,a długopisy były za daleko, używała tylko tego jednego. - Ogólnie, jakie ze mną? - uniosła brew, chyba z zamiarem zgaszenia jego radosnego zapału i zadowolonego z siebie uśmiechu

Vincent
BOOOOOOM HEADSHOT. Vinc aż otarł łezkę rozbawienia spod oka. Ależ piękny pojazd, Theo został zrównany z ziemią. Od razu jakoś Tayę bardziej polubił, widział, że ta nie daje sobie dmuchać w kaszę. Że tego nie nagrał! - Stary, właśnie dostałeś halta, jakbyś nie zanotował – zachichotał. Theo i Vincent nie różnili się aż tak bardzo w dzieciństwie. Obaj mieli przesrane, choć Edams zawsze się odszczekiwał, zamiast płakać w kącie. Obaj jednak lubili się uczyć, fascynowała ich nauka, te same filmy i gry, komiksy…nawet byli podobnego wzrostu i postury. Teraz…wyglądali zupełnie inaczej. Vincentowi Matka Natura poskąpiła wzrostu, więc był niewiele wyższy od Tayi. Przez to wydawał się też nieco bardziej krępy od Chambersa. Do tego Edams wyglądał jakby był jeszcze przed maturą. Pomijając jednak widoczne różnice fizycznie, wyraźnie odróżniali się charakterem. Edams był znacznie bardziej skryty, analizował wszystko na zimno, ważył słowa i żarty, wiedział na co i kiedy może sobie pozwolić. Theo był za to chodzącym słoneczkiem, które emanowało emocjami naokoło. Reasumując – Vincent wyglądał trochę jak dziecko, a Theo zachowywał się trochę jak dziecko. Czytało się z niego jak z otwartej księgi. Edams uśmiechnął się do siebie. Cieszył się, że Chambers mimo trudnego startu, stał się tym kim jest teraz. To go jeszcze bardziej zmotywowało do tego, by dostać się do ratusza, a potem zacząć zmieniać to miasto na lepsze. W oczach Vincenta zatańczyły wesołe iskierki. - No..to skoro i ja i ty wróciłeś…to może to wieczorem jakoś uczcimy? Jest w tej naszej dziurze miejsce, gdzie można napić się coś przyzwoitego, czy zostaje nam posiadówa w którymś z pokoi ? – zwracał się również do Tayi, bo ją też liczył do towarzystwa.

Theo
Theo być może jawił się jako prostolinijny, ale to też nie do końca prawda. Jego pozorna wesołkowatość i pokłady energii były tylko maską, którą przybrał na przestrzeni lat. Dużo łatwiej było w ten sposób sprawić, że ludzie śmiali się z nim, a nie tak jak w jego latach dziecięcych, z niego. Można to więc śmiało uznać za swego rodzaju mechanizm obronny. Jako dzieciak szczególnie nie płakał nad tym, jak był traktowany, a ignorował to licząc, że w końcu znajdą sobie kogoś innego do dręczenia. Trzymał się z boku, zaciskał zęby i czekał, aż to wszystko się skończy. I w końcu się skończyło, ale zdążyło go utwardzić na przyszłe lata. Parsknął śmiechem. - Lata mijają, a boli tak samo - stwierdził, wciąż w żartobliwym tonie. Śmieszki śmieszkami, ale po tak krótkim czasie od przyjazdu w życiu nie pozwoliłby sobie na to, żeby na poważnie próbować startować do Tayi. Można było śmiało uznać, że mimo iż to wszystko działo się tak dawno, poparzył się na tyle znacząco, że na razie podchodził do niej z zadziwiającą jak na siebie ostrożnością, robiąc to, co umiał najlepiej: żartując ze wszystkiego. Poza tym gdyby przyszło co do czego, miał by zapewne wieczny problem walczenia z duchem Chrisa. Takie sytuacje nigdy nie były proste. - Śmiejesz się ze mnie, a inaczej zaśpiewasz, jak moje kochane, siedemdziesięcioletnie żonki zejdą z tego świata. Pohandluję nieruchomościami, które odziedziczę i będzie wam łyso - pogroził im palcem. - Na pewno w Tordivlerze mają całkiem niezłe drinki - stwierdził, patrząc na Tayę znacząco.

Taya
Ciężko było powiedzieć jak na razie czy Theo taki jest czy to tylko maska. Minęło jak na razie za mało czasu. Taya mogła tylko gdybać, a po wydarzeniach dnia wczorajszego nie bardzo miała na to siły. - Nie wpedzaj mnie w poczucie winy teraz - spojrzała na Chambersa uważnie na moment. Przesunela papiery na bok biurka. - i zostaniesz magnatem rynku nieruchomości?'- uniosła brew w powatpiewajacym geście. Podparła się na rękach wstając i sięgając po kule. - to co, chcesz się zakwaterowac? - spojrzała na Vincenta wychodząc powoli zza biurka. - A czy maja to nie wiem, musisz sobie sam odpowiedzieć. Mi smakują - uśmiechnęła się, kuśtykajac zza blatu

Vincent
- Pilot, magnat finansowy, czym jeszcze nas zaskoczysz – stwierdził Vincent rozbawiony, bez trudu sobie wyobrażając Theodora prowadzącego geria-burdel. Potęga wyobraźniiiiii! Spojrzał na Tayę, gdy uwaga znów wróciła na jego skromną osobę. - Tak, jasne, chętnie. – wstał i wtedy zanotował swoją gafę z tym barem. No gdzie Taya z tą nogą? – Aaaa, przepraszam, zapomniałem o tej nodze! – jęknął - Dobra, to zostaniemy tutaj. Theo, organizujesz alko, bo jak mnie zapytają o dowód osobisty po raz tysiąc czterdziesty piąty w tym roku, to obudzą się we mnie demony. Ja zamówię jakieś żarcie. A dla Pani zorganizujemy jakąś poduszkę pod nogę – zwrócił się do Tayi.

Theo
- Niech moja obita twarz wpędza cię w poczucie winy, tak jak mnie twoja noga i będziemy kwita - stwierdził, parskając śmiechem. Nawet w najśmielszych przypuszczeniach nie sądził, że jego powrót okupiony będzie taką ilością przygód już na wstępie. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej. - Mam jeszcze kilka asów w rękawie, nie spisów mnie na straty - rzucił szelmowsko, patrząc na Vincenta. Na chwilę obecną mógł co najwyżej uchodzić za zabijakę. A może powinien pożyczyć od Tayi jakiś puder i odrobinę naprawić sobie twarz? To też byłaby jakaś opcja, nawet jeśli całkiem ryzykowna. Spojrzał kontrolnie na Tayę. - Masz chwilę, żeby się trochę poobijać? - Wolał dopytać. Zgadywał, że w hotelu była zapracowana, choć zapewne nie tak jak w okresie okołofestynowym. Znając jednak jej możliwości, z pewnością coś do roboty sobie znajdzie. Nie chciał jej zatem zajmować więcej czasu niż to konieczne, tym bardziej, że prawdopodobnie i tak miała go już powyżej uszu.

Taya
- Nie pani, przecież jesteśmy w równym wieku prawie.. - fuknęła, bo co to, aż tak staro wygląda? No co to ma znaczyć. Jest młodsza niż Theo! Co prawda jedynie o rok, ale tego już nie trzeba się dopytywać. - Asów.. limo pod okiem tym razem? - tak, to było złośliwe, ale cóż począć. A skoro wstała i wygramoliła się zza biurka to nie zamierzała siadać! Poprawiła kule stając obok tej dwójki, w końcu jej biuro nie należalo do największych, więc zrobiło się tu trochę ciasno. - Mam, trochę czasu znajdę. Siedzę tu od siódmej - uśmiechnęła sie. Co prawda ona nie zamierzała pić alkoholu, ale tego już Vinc nie wiedział, przynajmniej na razie. Za to jakieś paluszki czy chipsy chętnie pochrupie.

Vincent
ałóżmy, że Vinc nie był kompletnym idiotą i zauważył wcześniej te siniaki, ale z grzeczności nie pytał. No, ale skoro Theo sam podjął temat. - Ładnie ci ktoś gębę obił. Powinieneś nauczyć się w końcu bić. - czy Vinc wdawał się w bójki ? Za młodu tak, by się bronić przed starszymi dowcipnisiami, przez co nabrał wśród nich nieco respektu – teraz preferował rozwiązania dyplomatyczne, choć jakby chciał mu ktoś przywalić, to pewnie by oddał. - W porządku...Taya – aż dziwnie się to mu mówiło. Może dlatego, że on wyglądał na sporo młodszego? - Dobra, to Theo czmychaj po alko, ja zajmę się resztą. - Nieco później - - Czymożna nazwać to parapetówką? - zapytał ich, gdy Theo wrócił z zakupami, gorąca pizza wjechała na pokład i już byli w pokoju Vincenta. Otworzył piwo wpierw Tayi, potem Theo, na końcu sobie. Drugie w ciągu dwóch dni, rozchleje się w tym Rode

Theo
- Powiedzmy, że musiałem wtedy załatwić coś innego i akurat nie bardzo miałem możliwość się lać - stwierdził, przelotnie zerkając na Crimsonównę. Pokiwał głową, a skoro Taya faktycznie miała chwilę, to wyszedł z pomieszczenia i ruszył do jakiegoś pobliskiego sklepu. Wrócił po kilkunastu minutach z reklamówką, którą podał Edamsowi. Wcześniej wyjął z niej sok porzeczkowy, bo jak zapamiętał, to chyba ulubiony napój Tayi, która jak przypuszczał, pić alkoholu nie będzie. - Orientuj się - powiedział rozbawiony, po czym rzucił do niej karton z napojem. Sięgnął po piwo, które podał mu Edams i upił kilka łyków. - Parapetówka? A ja ci nie przyniosłem nawet kwiatka z okazji wprowadzenia do nowego lokum - parsknął śmiechem, siadając tam, gdzie było wolne, nawet jeśli oznaczałoby to siedzenie na ziemi pod ścianą.

Taya
Taya wprowadziła więc Vincenta do pokoju używając swojej karty, napisala do recepcjoinstki żeby wpisała ten pokój jako rezerwację i pewnie poprosiła Vincenta by zszedł się zameldować od razu - papierologię mają z glowy, a Theo i tak nie było. W tym czasie usadziła się na tyle wygodnie na ile potrafiła na jedynym w pomieszczeniu fotelu zostawiając im łóżko, jednoosobowe, ale przeciez nie będą ze sobą spać a siedzieć na nim, więc nie powinno być problemu (chociaż nawet przy tej pierwszej opcji nie miałaby z tym problemu ponieważ mamy XXIII wiek i takie rzeczy zapewne na nikim nie robią już wrażenia - chyba, że to Hiacynta, która ze swoim podejściem nadawałaby się bardziej do historycznego OldWhiskey). Odstawiła kule na bok i czekała, tęsknie patrząc na łóżko, bo chętnie by się tam zwinęła w kłębek i przespała, ze wzgledu na ból w kostce. W końcu do pokoju wrócił Vincent i pewnie chwilę po nim Theo. - Coś innego było wożeniem mnie w kółko po szpitalu od sali do sali, na starym szpitalnym wózku - wyjaśniła, bo to znaczące zerkanie na nią mogło być różnie zrozumiane. Złapała sok, który jednak wypadł jej z rąk, ominął o centymetry zagipsowaną nogę i spadł na podłogę. Crimson wychyliła się po niego i sięgnęła go z trudem. - Porzeczkowy! - ucieszyła się wyraźnie i uśmiechnęła szeroko, uradowana do Chambersa. - Szklanki są w barku - poinstruowała Vinca, bo przecież mogli chcieć przelać swój alkohol do nich.. Chociaż facetom chyba nei robi różnicy z czego piją, tak długo jak się nie wylewa. - Czyli. Dwójka bezrobotnych, żerująca na mojej gościnności, hm? Chociaż Theo zapłacił, więc w sumie się nie liczy. Vinc, co robiłes w Google? - zainteresowała się. Choć pewnie na początku było to parzenie kawy i bieganie z dlugopisami za ważniejszymi od siebie.

Vincent
Kolejny raz biedna Taya musiała się tłumaczyć i kolejny raz, Vincent uniósł ręce na znak „mnie to nie robi, róbta co chceta” - Nie pijesz? - zapytał, bo w sumie piwo już było otwarte. No trudno, najwyżej któryś z nich się do tego przytuli. Podał Crimson szklankę, by miała z czego pić i z wyraźnym zadowoleniem na twarz, sięgnął po kawałek pizzy. - Mmm...pepperoni. Love it. - wgryzł się. - Ja nie żeruje ! Znaczy żeruje, ale teraz. Zapłacę w naturze. - wait...to dziwnie zabrzmiało – Pracą – sprostował. - No i liczę, że mnie przyjmą do ratusza, więc będę mógł szybko uregulować rachunek - to mu przypomniało, że nie miał żelazka, będzie musiał pożyczyć od właścicielki. Hotelu. - A porządną parapetówkę urządzimy już, jak ogarniemy Twój dom – zwrócił się do Theo, po czym spojrzał na Tayę – Na początku wiadomo...szkolenie, parzenie kierownikowi kawy blah blah...ale szybko mnie przydzieli do teamu programistów. W ogóle nie macie pojęcia, jak Google się wżarło w nasze codziennie życie. Wiedzą o nas WSZYSTKO. Jeżeli masz smartfona z internetem….a każdy w tej chwili ma, to wiedzą wszystko co robisz. Co lubisz jeść, pić, robić, gdzie wyjeżdżasz na wakacje, ile zarabiasz, ile wydajesz, gdzie pracujesz, co ci się zepsuło w samochodzie… niby o tym wiedziałem, ale widząc to od środka...masakra. - pokręcił głową i upił łyk

Theo
Akurat tym razem wyjątkowo nie miał na myśli niczego zdrożnego czy sarkastycznego. Faktem było, że mieli wtedy co innego na głowie, ale gorliwe zaprzeczenia Tayi uznał za w gruncie rzeczy całkiem zabawne. Zapamięta to sobie na przyszłość, bo niestety miał tę paskudną przypadłość, że jeśli tylko znajdzie coś, co dana osoba uzna za irytujące, bezlitośnie będzie to wykorzystywać. - Ja jestem tylko połowicznie bezrobotny - wtrącił, gwoli ścisłości, ale jako że wciąż miał uśmiechnięty ryj można było śmiało stwierdzić, że nie poczuł się urażony. Kiedy Vince zapytał Tayi czy nie pije, Theo odwrócił wzrok i sam napił się swojego piwa. Nie potrzebował szklanki, nawet w świetle rewelacji na temat tego, że szczury sikają na puszki i nie wolno z nich pić. Poczęstował się kawałkiem pizzy, po czym prawie się nim udławił słysząc, że Vince chce płacić w naturze. Przełknął kęs i dopiero wtedy się roześmiał. - Nie próżnujesz, stary. Wysłuchał Edamsa popijając piwo. - Jak dobrze, że jestem tak mało interesujący, że nie mieliby mnie po co obserwować.

Taya
- Nie, neistety będzie któryś z was musiał za mnie wypić. Na prawdziwej domówce u Theo mogę wypić jakieś piwo.. ale smakowe - dodała zaraz gdyby chcieli jej wcisnąć jakieś ohydne gorzkie chmielowe coś, czego nie byłaby w stanie wypić. To, co ona chciała to raczej ciężko nawet piwem nazwać, ale jej smakowało, a chyba o to chodzi, tak? Sięgnęła po kawałek pizzy gry już nalała sobie soku i odstawiła go na bok, na mały stolik nocny, by nie wylać. Zastanawiała się czy Chambers pamiętał, że to jej ulubiony (i w sumie skąd mógł wiedzieć!?) czy akurat taki wpadł mu w rękę. Na uwagę o zapłacie w naturze i komentarzu Theo na ten temat tylko pokręciła głową, unosząc oczy do sufitu. - I czym się w końcu zajmowałeś jako programista? - dopytywała dalej, interesowało ją to, chociaż czysto teoretycznie, bo w ogóle się na sprawie nie znała. - Wiem, ale chyba ciężko tego uniknąć na chwilę obecną. Trzeba by żyć w jaskini, a i to nie wiem, bo przecież dronami mapują teren..- westchnęła wgryzając się w pizzę i zamykając na chwilę. Właściwie była calkiem gadatliwa, chociaż nie w ten nachalny, głośny i absorbujący sposób, zapewne nie nadawała się na wodzireja na imprezach, bo głos miała dość cichy i spokojny. Niemniej jednak jeśli ktoś sluchał, nie przekrzykiwał i nie przerywał jej, to odzywała się stosunkowo dużo, na pewno w porównaniu z tym co było te dziesięc, piętnaście lat temu gdy razem chodzili do szkoły. - Połowicznie czy nie, obecnie nie zarabiasz, ot co! - wytknęła mu, ale szeroko uśmiechnięta. W końcu nie miała w planach być niemiła. - Wiesz.. oni to chyba dane zbierają o wszystkich. A sprawdzają słowa kluczowe dla terrorystów na przykład..

Vincent
- Tak naprawdę...to niczym super ważnym. Do najważniejszych projektów przydzielają najzdolniejszych, stałych pracowników. Jako stażysta...cóż pozostawały mi raczej błahe rzeczy...błędy w kodzie, wyszukiwarce, pozycjonowanie, drobne minigierki, czuwanie nad bazą danych… - odchrząknął – Nic czym bym zmienił świat...wiem, trochę rozczarowujące. - uśmiechnął się przepraszająco- Znacznie więcej wyciągnąłem z uczelni. Ta...w Google nie bardzo miał się jak popisać, zwłaszcza po tych wpadkach. Pomyśleć, że skasztanił taką szansę. Nawet jak czuł się tam źle...to jednak było Google. Pokiwał głową. -Google jest mocno zaangażowane w światowe bezpieczeństwo. Wszystkie organizacje rządowe korzystają z jego usług i informacji. - przytknął usta do puszki z piwem. - Theo, a ty co porabiałeś te dziesięć lat w Waszyngtonie? Chcesz tu zostać na stałe? - zszedł zwinnie ze swojej osoby. Najwyraźniej nie bardzo za tym przepadał.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 10:21;

Skąd mógł wiedzieć? Piła go jak siedzieli w pubie, więc strzelił w ciemno, że chyba musi jej smakować. Wbrew pozorom czasem zdarzało mu się zwrócić uwagę na detale. Choć obrączki na złej ręce nie zauważył.
- Pewnie sprawdzają, chociaż nie wiem, czy terroryzm w jakiejkolwiek postaci ma teraz chociażby krztynę sensu. Świat jest w ruinie i chyba jeszcze długo taki zostanie - wzruszył ramionami, po czym upił łyk piwa. Zdarzały mu się przeloty nad niezmierzonymi terenami zrównanymi z ziemią. Chyba jeszcze bardzo dużo czasu minie, zanim świat wróci do normy, nawet jeśli owa norma nie była nikomu od kilku pokoleń wstecz znana.
Słuchał opowieści Vincenta.
- A tam zaraz rozczarowujące - machnął ręką. - Nie od razu Rzym zbudowano. Ale fajnie, że wróciłeś, może tutaj uda ci się rzeczywiście coś popchnąć do przodu - stwierdził w lekkim tonie widząc, że chłopakowi najwyraźniej nie w smak rozmawianie na ten temat.
- Doprowadzałem swoje życie do ładu - parsknął śmiechem. Jakkolwiek odpowiedź ta mogła się wydawać wymijająca, była jak najbardziej zgodna z prawdą. - Spiąłem cztery litery i wziąłem się do roboty. Właściwie popadłem chyba w jakiś pracoholizm, bo to dopiero drugi dzień bezczynności, a mnie szlag trafia bez latania - westchnął, przechylając puszkę. - Nie sądzę, żebym tu został. Musiałby się znaleźć bardzo dobry powód do zatrzymania mnie tu. Ciężko stwierdzić, ile tu zostaniemy, właściwie to zależy głównie od ojca, nie ode mnie - dodał.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 10:44;

Czyli typowa męska wybiórcza uwaga. Zauważał jedno, ale inne rzeczy nie.. Niezależnie od powodu ucieszyło ją dostanie soku porzeczkowego, jako jej ulubionego. Obecnie zajadłą się pizzą, ale sok czekał obok.
- Może nie terroryzm, ale ogólna działalność, która mogłaby się w rządzie nie podobać? Nie wiem, w sumie nie znam się na tym - wzruszyła lekko ramionami, wytarła palce w chusteczkę, którą wyciągnęła z kieszeni. Popiła soku.
- Wiesz, światan nie zmieniłes, ale jak wpadniesz tutaj z umiejętnościami rodem z Google to może zrewolucjonizujesz Rode - uśmiechnęła sie, bo tutaj wszelkie systemu były przedpotopowe zapewne, a kobiety pracujące na nich pisały jednym palcem na klawiaturze, niezmiennie, ileś pokoleń urzędników, tyle wieków naprzód, a tu się nic nie zmienia.
Siegneła po drugi kawałek pizzy i poprawiła się w fotelu, słuchając Chambersa. Cóż, tylko ona stała w miejscu, najwyraźniej! Aż dziwnie jej się było odzywać.
- Nie dośc ci tu emocji? - zerknęła na jego przestawiony nos. Nie dziwiła isę, że ni echce tu zostać, a może raczej "nie sądzi, że zostanie". W końcu kogo miałaby przyciągnąć ta dziura? Czasem czuła się tu jak w klatce.. ale też nie wyobrażała sobie życia poza nią.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 10:55;

Vincent uśmiechnął się do siebie, nieco ponuro.
- Ludzkość sama się praktycznie doprowadziła do wyginięcia. Nie trzeba było terroryzmu. Przykre to, ale bez stałej kontroli, historia może zatoczyć koło. - powiedział spokojnie, bębniąc palcem po trzymanej puszce z piwem.
Pomyśleć, że gdyby nie ta wojna, świat byłby zupełnie inny. Nie zahamowałoby to tak rozwoju technologii, medycyny... kto wie? Może gdyby nie wojna, może znaliby już lekarstwo na raka, potrafili wydłużyć ludzkie życie, może mieliby już bazy kosmiczne na Marsie?
- Dlatego wróciłem. - tu już się uśmiechnął pogodniej - Chce pchnąć to miasto technologicznie do przodu. Myślę że ma duży potencjał - powiedział z przekonaniem
Nie dziwił się Theo, że chce stąd uciec, gdy się nadarzy okazja. Nie miał stąd zbyt wielu dobrych wspomnień.
Apropo wspomnień... Uśmiechnął się nieco kołtuńsko i włączył laptopa.
- Wiesz Theo, że ostatnio odnalazłem w Chmurze nasze wspólne zdjęcia?
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 11:29;

Skoro już weszli na takie poważne tematy, aż go podchwycił.
- Nawet bez kontroli w końcu zatoczy. Ludzie za bardzo lubią wojny, żeby tak po prostu z nich zrezygnować na rzecz pokoju - zmarszczył brwi. Jakoś dziwnie było mu ze świadomością, że gdyby była teraz wojna, to latałby innymi maszynami. Takimi, które niosły ze sobą śmierć. Skrzywił się i napił piwa, odganiając ponure myśli. Na co mu to teraz.
- Miejmy nadzieję, że ci się uda. Po wczorajszej wizycie w szpitalu stwierdzam, że jakikolwiek rozwój się temu miastu przyda bez wątpienia - uśmiechnął się kwaśno.
- Emocje odczuję dopiero wtedy, gdy spotkam tego dupka poza szpitalem - dodał, a mimo ponurego tonu, na ustach błąkał mu się szyderczy uśmiech. Niech no tylko go dorwie w swoje ręce, jeśli nie będzie nikogo, kto by go powstrzymał.
- Co znalazłeś? - Parsknął, niemal krztusząc się piwem. - Nie jestem pewny, czy chcę to widzieć - dodał, zerkając Edamsowi przez ramię.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 11:44;

Nie wchodziła w cięższe tematy razem z nimi, jedynie słuchała, jakoś tak nie pasowały jej do popołudniowej pizzy i piwa/soku, a i nie czuła isę na tyle pewnie w temacie by wydawać swoje opinie od razu.
Rozwój przyda isę na pewno, tu nie było dyskusji, wszyscy to wiedzieli. Pozostaje mieć nadzieje, że Vincent poradzi sobie z twardogłowymi pracownikami wszelakich urzędów publicznych i państwowych, odpornych na zmiany jak tylko oni potrafią.
- Co? Nie mów mi, że zamierzasz wtedy kontynuowac tamtą... rozmowę - skrzywiła się aż. Ile ten Theo miał lat, 13? Czy właśnie przechodził drugą burzę hormonów i musiał jak taki kogucik udowadniać swoją męskość przez przepychanki z innymi?
- Jak tak bardzo chcesz wylądowac w szpitalu, to ja znam paru przewoźników, którzy moga ci w tym pomóc.. - oj, to zabrzmiało trochę jak pocisk na beidnego Chambersa, jakoby sobie miał nie poradzić z pielęgniarzem, chociaz nie taka była jej intencja. A Taya znała stałych klientow swojego hotelu, część z nich pewnie znała nawet trochę lepiej niż standardowe dzień dobry, bo być może znali też Chrisa.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 12:05;

Temat wojny był ciężki i było to wciąż przykre wspomnienie. Nie znal też dokładnego przebiegu bójki w szpitalu, więc tego nie skomentował. Dlatego Vinc szybciutko z niego zszedł i tak oto otworzył mu się folder w Chmurze.
A co my tu mamy...- rzekł z manierą godną telemarketera. - Oho! Jest! - tu ich oczom ukazała się "Wielka Trójca" - młody Bucket, Chambers i Edams, siedzący w warsztacie. Przy czym ostatni byl po prostu niższy i drobniejszy.
- Charlie z dziewiczym wąsikiem, Teoś ze słoikami zamiast szkieł...i moje zdjęcie z wczoraj? A nie, to ja, lat dwanaście - parsknął. Nissan wyraźny dystans do swojej chłopięcej mordki
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 12:13;

Łypnął na Tayę, ale zachował dyplomatyczną ciszę. Zamierzał. Z czystej chęci zrobienia pod górkę temu pielęgniarzowi, żeby sobie nie myślał, że po prostu ujdzie mu to płazem. Chambers miał to do siebie, że nie odpuszczał tak łatwo.
- Chcę. Stęskniłem się za Anastazją - odparł ironicznie, uśmiechając się szelmowsko do Tayi.
Parsknął śmiechem widząc to zdjęcie.
- Nawet nie pamiętam takiej sytuacji - stwierdził, przyglądając się im sprzed kilkunastu lat. Edams faktycznie niewiele się zmienił. Zapewne za kolejne dwanaście lat będzie mu tego zazdrościł.
- Nie no, wyglądaliśmy szałowo - stwierdził w końcu ze śmiechem.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 13:32;

Oby nie oberwał na tyle, żeby Taya zauwazyła, że coś się stało, bo jak tak będzie, to ona jeszcze mu wytknie to i owo. Nie żeby miała jakiekolwiek prawo do tego by go opieprzać, ale zwyczajnie się martwiła. A co, jak będzie sobie musial wstawiać zęby po tym wszystkim? To jakby była trochę jej wina, przynajmniej z jej punktu widzienia.
- Myślę, że mogę ci załatwić jej numer.. albo adres - zapewniła go ze złośliwym uśmiechem, wyglądając jakby planowała coś niecnego!
Zerknęlaby na telefon czy tam laptop, ale chłopaki jej zasłaniały, więc sobie dała spokój.
Wgryzła sie w pizzę.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 16:52;

Vincent zauważył, że zasłonił Tayi widok, odwrócił więc ekran laptopa w jej stronę.
- Tadaaaa. Twierdzę, że się wyrobiliśmy. - no... może Theo trochę bardziej.
Spojrzał na Crimson i jej niecny uśmiech. Pasował jej, bez wątpienia.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 17:34;

Odwzajemnił złośliwy uśmiech Tayi znad puszki z piwem.
- Nie fatyguj się, w twoim stanie nie powinnaś się nadwyrężać. Poradzę sobie. Anastazja ma jakieś siedemdziesiąt lat i myślę, że nie potrafi już aż tak szybko biegać. Dogonię ją - odparł, wciąż w sarkastycznym tonie.
Jeszcze raz zerknął na ich zdjęcie, jakby nie mogąc uwierzyć, że w istocie patrzy na samego siebie.
- Oczywiście. Powinniśmy sobie cyknąć identyczne zdjęcie, ale aktualnie. Za kolejne dwanaście lat, jak dożyjemy, będziemy wspominać, jacy piękni byliśmy. No, ty nie Vincent, bo założę się, że będziesz nadal wyglądał tak samo - dodał, spoglądając na Edamsa.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 17:38;

- Jak miło, że o mnie myślisz - pokazała mu język na moment, czując się jakby wcale nie była dorosła.
Przysunęła się lekko i spojrzała na laptopa. Parsknęła śmiechem widząc to zdjęcie.
- Faktycznie, wyrobiliście sie. Chociaz Vincent, tobie bym piwa w pubie nie sprzedała.. - parsknęła. Na pewno będą mu zazdrościć, szczególnie Taya, ale to jeszcze nie teraz. Teraz można robić podśmiechujki z młodocianego wyglądu.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyNie Paź 29 2017, 20:46;

Na pomysł zrobienia aktualnego zdjęcia, przytaknął. Taka wspólna pamiątka po tylu latach. Po... dziesięciu? Jakoś tak.
Na uwagi o Anastazji jedynie uśmiechał się pod nosem, bo i tak nie wiedział o co biega.
- Ha-ha. Teraz się śmiejecie, ale za kilkanaście lat, to ja będę się śmiał - stwierdził kiwając głową, z miną typu "not bad"
- O Boże, zapomniałem, że nosiłem ten sweter ! - parsknął patrząc na następne zdjęcie, na którym był odziany w musztardowo żółty koszmarek - Wyglądałem jak dziecko wojny - jego wujostwa kasą nie śmierdziało, nie było ich stać na markowe ciuchy.
- Nopenope , te zdjęcia są jednak kancerogenne - parsknął zamykając folder

Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPon Paź 30 2017, 15:00;

Parsknął śmiechem widząc wysunięty język Tayi.
- Zawsze - zironizował, po czym znów przeniósł wzrok na zdjęcia. Właściwie w Rode nikt nigdy nie śmierdział groszem, stąd właściwie żadne z nich nie było ubrane jak na okładkach żurnali. Tylko czy ktoś się tym wtedy przejmował? Chyba niekoniecznie. Prawie cały czas spędzało się na dworze, gdzie drogie ciuchy byłyby chyba niepraktyczne. Poza tym Rode największe i ostatnie krzyki mody zazwyczaj omijały szerokim łukiem. No bo skąd? Dostęp do internetu niby mieli, ale tutaj liczyła się funkcjonalność.
- Wszyscy wyglądaliśmy - przyznał z grobową miną, po czym roześmiał się na uwagę Edamsa. To byłby pewnie moment na jakieś wspominanie z rozrzewnieniem dawnych lat, ale nie będzie nim, bo Theo bynajmniej nie miał wspomnień, do których mógłby wrócić ze łzą w oku. - Chociaż te moje okulary to były takie bardzo retro, bym powiedział - stwierdził ironicznie. Chyba faktycznie lepiej zostawić te zdjęcia tam, gdzie były.
- A ty co, zamierzasz tutaj zostać? Jak uda ci się w ratuszu? - Zapytał w końcu, kiedy zdjęcia zniknęły mu sprzed oczu, zwracając się do Vincenta.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPon Paź 30 2017, 15:46;

- nie ukrywajmy, wszyscy tak wyglądaliśmy. Wątpię, żeby nas matki w coś innego ubrały, jak zaraz wszystko było brudne - parsknęła lekko na te wspomnienia. Nie były najlepsze, nie wszystkie, ale to przecież nie tak, że ma same złe, prawda?
- Retro to dobre określenie, myślę, że teraz z takimi mógłbyś zostać jakimś trendsetterem mody. Zrobimy ci kilka zdjęc sylwetkowych i pracę jako pilot zamienisz na modeling, co ty na to? Będziemy z Vincentem twoimi managerami - w końcu Edams był jednak za niski do takiej kariery.
Spojrzała na Vincenta po pytaniu Theo, w końcu ją to tez interesowało.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPon Paź 30 2017, 15:53;

Jeszcze czego. Żadnego menagerstwa. To była parszywa robota. A jak ci się taka gwiazdeczka zacznie foszyć i gwiazdorzyć, to już w ogóle. Nopenopenope.
Na pytanie Theo pokiwał głową.
- Jeżeli tylko mi się uda, to zostaję. Nie wiem co innego mógłbym tu robić. - uśmiechnął się - Ale jak się uda...cóż, studiowałem w Nowym Jorku, pracowałem w Kaliforni...i tu chyba czuję się najlepiej. - wzruszył ramionami. - To mój dom.
Choć buźkę miał mocno dziecięcą, to wydawał się twardo stąpać po ziemi.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPon Paź 30 2017, 16:29;

Pokręcił głową z poważną miną.
- Z taką obitą mordą to mógłbym co najwyżej rękawice bokserskie reklamować. Albo zostać twarzą kampanii reklamowej przeciwko przemocy domowej - westchnął, dopijając piwo, po czym rzucając puszką do kosza. O dziwo nawet trafił, więc uśmiechnął się szeroko.
- Podasz mi drugie? - Zapytał Vincenta, jako że to on ulokował się w pobliżu wodopoju w postaci reklamówki. Theo się przeciągnął, słuchając w międzyczasie Edamsa.
- Ja mam dokładnie odwrotne uczucia. Od czasu przyjazdu czuję się, jakbym przyjechał tutaj na wakacje, a do domu miał dopiero wrócić - zmarszczył brwi. Być może potrzebował jeszcze czasu, by się zaaklimatyzować. Ostatecznie w Waszyngtonie też nie zostawił za sobą żony i dzieci, żeby czuć się, jakby porzucił całe swoje dotychczasowe życie i rodzinę, rzucając się w wir... No właśnie, czego właściwie?
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPon Paź 30 2017, 17:25;

- To jak się zagoi, zrobimy ci piękną sesję.. - parsknęla do swojej wyobraźni.
Było do wypicia jeszcze jej otwarte piwo, więc pewnie to dostał Chambers od Vincenta, jako że Taya trzymała się twardo swojego soku porzeczkowego, którym zresztą niechętnie by się dzieliła nawet!
Wakacje. Cóż, Taya stawiała, że Theo wywieje stąd prędzej czy później, bo nie wydawał się kimś, kto zagrzeje miejsce w takiej dziurze na stałe, tym bardziej jeśli ma wymarzoną pracę i może robić to, co chciał całe zycie.
- W takim razie bedziesz mial całkiem pracowite wakacje z tym sprzątaniem domu - zawyrokowała - Właśnie, musisz mi jutro przypomnieć, żebyśmy złożyli do hurtowni zamóienie na środki czyszczące - spojrzała na Chambersa.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPon Paź 30 2017, 17:44;

Vinc podał Chambersowi piwo, które miało należeć do Tayi, on jeszcze swojego nie wypił. Słuchał go uważnie, zaczynając się zastanawiać, co zrobi po tym jak Theo wróci do Waszyngtonu. Przecież nie będzie mieszkać z jego starszym, bez jaj.
Może trzeba będzie pomyśleć o wynajmie czegoś swojego?
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPon Paź 30 2017, 18:46;

Roześmiał się, mrużąc oczy. Wziął podane mu piwo i napił się, kręcąc głową.
- Światła fleszy nie dla mnie, pozostanę przy kokpitach. Mniej skomplikowane - rzucił, po czym oparł się tyłem głowy o ścianę.
- I tak nie umiem usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu, nie ma tego złego - odparł, machając ręką lekceważąco. Jego tryb życia zakrawał na pracoholizm i rzeczywiście, jeśli nie znajdzie sobie szybko jakiegoś zajęcia, zacznie chodzić po ścianach. Skoro Crimson uważała, że już jest nieznośny, co dopiero byłoby wtedy? Musiałby zacząć obawiać się o jej zdrowie psychiczne.
- Ale jak nie zapomnę, to ci przypomnę - dodał, kończąc już kwestię środków czystości.
- Tak szybko się stąd nie ruszę, od razu mówię, żeby nie było - wtrącił. Żeby sobie nie pomyśleli, że się go tak szybko pozbędą.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPon Paź 30 2017, 18:51;

- Oh. A ja miałam nadzieję, że przestaniesz mnei doprowadzać na skraj zalamania niedługo - westchnęła teatralnie, ale zdecydowanie nie było tego slychać w jej głosie. Fakt, miała ochotę go zabić, ale jednak mimo wszystko dzień był calkiem zabawny, jeśli spojrzeć na to z przymrużeniem oka i nie myslac za bardzo o uszkodzonej nodze.
- Czyli Vinc zostaje na naszym małym koncu swiata, z ktorego wszyscy uciekają? Czemu tu? Przecież nic się tu nie dzieje.. W porownaniu do duzego miasta..?
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyPon Paź 30 2017, 22:24;

Vincent wzruszył ramionami, po raz kolejny tego wieczoru. Widać jego decyzja była dla wielu niezrozumiała.
- Nie lubię dużych miast. No i w Nowym Jorku, czy Kalifornii, to pewno bym za wiele nie zdziałał. Te miasta są rozwinięte i nie potrzebują kolejnego do korytka. - jak zwykle mówił zadziwiająco dobitnie - W Rode...jest dużo do zrobienia. Jeżeli wszyscy w miarę ogarnięci wyjadą...to ta dziura, stanie się jeszcze większą dziurą.
Jego wujostwo przeznaczyło wszystkie fundusze na jego edukacje. Byłoby bardzo niewdzięcznym, ot tak po prostu uciec.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyWto Paź 31 2017, 12:35;

Pokręcił głową z przemądrzałą miną.
- Przykro mi. Ja po prostu hartuję twojego ducha, Taya - wzruszył ramionami. I mimo delikatnego ukłucia poczucia winy, też uważał, że było całkiem zabawnie. W każdym razie z pewnością będą mieli co wspominać przez jakiś czas, chociaż Chambers był już skłonny rzucić się w wir kolejnych wydarzeń i zapracować na nowe.
- Też racja - przyznał, celując w Edamsa ręką z puszką. - W sumie niby wszyscy uciekają, a koniec końców i tak tu lądują - dodał. Rode miało chyba jakiś swój magnetyzm.
- W dużych miastach fajne jest to, że wszyscy mają głęboko gdzieś, kim jesteś i co robisz. Tutaj palcem nie kiwniesz i już wszyscy wszystko wiedzą, niejednokrotnie lepiej niż ty sam - stwierdził, marszcząc brwi. Vincent był co prawda w o tyle dobrej sytuacji, że żył w dobrej komitywie z Babką Wiadro. Jednak przeciętny obywatel tego miasteczka nie miał tyle szczęścia. I nie żeby Chambers akurat jakoś się tą gadką przejmował (na to uodpornił się w okolicach podstawówki), ale zdawał sobie sprawę, że na dłuższą metę to może irytować.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyWto Paź 31 2017, 18:14;

Machnęła na niego ręką, bo naprawdę.. nie bedzie się z nim kłócić na ten temat.
- Wszystkie drogi prowadzą do Rode? To musi być straszne odkrycie dla niektórych - usmiechnela sie pod nosem.
- Tak, zawsze wszystko wiedzą, niestety i nie da się tego uniknac, bo cokolwiek nie zrobisz i tak znajdą jakiś temat do rozmów - kiwneła lekko głowa, napila sie soku.
- Więc nie ma innej opcji niż przywyknąc do tego albo wyjechać. Co zresztą sporo osob zrobilo..
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptyWto Paź 31 2017, 20:34;

Cóż, Vincent w każdym razie się z nimi zgadzał i nie miał nic więcej do dodania. Podsumowali to idealnie. Kiwnął więc jedynie głową.
- No dobra... Teraz może coś bardziej optymistycznego...Theo, co tam dokładnie jest u Ciebie do zrobienia? - zagadnął
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptySro Lis 01 2017, 00:05;

Teraz to już w ogóle zaczął się śmiać.
- Stary, optymistycznie to będzie, jak się z tym uwiniemy w tydzień - stwierdził żartobliwie, odstawiając puszkę na bok. Otrzepał dłonie i poklepał się w zamyśleniu w kolano.
- Trzeba tam wszystko odkurzyć, to przede wszystkim. Taya zasugerowała zrobienie tego na mokro i to najlepszy pomysł, bo czego tam nie dotkniesz, to wzbijasz zasłonę dymną. Trochę robactwa też tam jest, myszy nie widziałem, więc chociaż tyle z głowy... - zastanowił się, co tam jeszcze. - Wywietrzyć. Sprawdzić instalację elektryczną, warto będzie też zerknąć na rury, żeby nie jebło w najmniej odpowiednim momencie... I chyba tyle. Głównym problemem jest kurz i pajęczyny - wyjaśnił, wracając pamięcią do wczorajszego dnia, kiedy to mogli wraz z Tayą dokładnie sprawdzić, ile jest ta roboty. Wbrew pozorom mogło być chyba gorzej. O instalacje martwił się znacznie mniej, te były zasadniczo dość solidne, kłaniało się jeszcze stare budownictwo.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptySro Lis 01 2017, 00:17;

- Tak, tam wszystko trzeba na mokro. I pewnie bedzie morze pająków - aż ją otrząsneło - Trzeba kupić maseczki, bo się zakurzymy na śmierć. I coś na  robaki i pająki - skrzywila sie na sama mysl o nich. FUJ.
- Tak długo jak nie bedzie żadnych pajakow to moge pomoc - zapewnila. Chociaz jej pomocn ie bedzie najwieksza, ale zawsze jakaś, tak? Na pewno może im pokazywać co i gdzie jeszcze doczyścić.
- Myśle ze ten tydzien to tak minimum naogarniecie tego.. do elektryki i tych spraw mam gościa, który zajmuje sie tym w hotelu i pubie, wiec moge po niego zadzwonic. Nie wiem czy do dobry pomysl zebyscie sprawdzali sami takie rzeczy...
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptySro Lis 01 2017, 10:48;

Pokiwał znów głową. Nie był specjalnie wylewny, ale nigdy nie grzeszył gadulstwem.
- Czyli generalne, letnie porządki. - coś tam pamiętał z tych wariactw współlokatora , to nie powinno być tak źle.- Taya nam będzie pokazywać paluszkiem, a my będziemy szorować na kolanach - parsknął
Będzie dobrze. Musi być dobrze. Uniósł puszkę z piwem, na znak toastu.
- No to za ten nowy początek i porządek
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptySro Lis 01 2017, 11:22;

- Dobrze. Najpierw wykurzymy pająki, potem będziesz nam dyrygować - stwierdził, z rozbawieniem widząc, jak wstrząsa nią obrzydzenie. Biorąc pod uwagę jej fobię, dziwił się, że w ogóle zdecydowała się tam wejść.
- Jeśli okaże się, że coś jest nie tak, to pewnie skorzystam - zwrócił się do Tayi. Nie był co prawda biegłym elektrykiem i hydraulikiem, ale pomagał ojcu gdy ten przeprowadzał różne naprawy i wiedział mniej więcej, z czym się to je. Skomplikowanych czynności na pewno nie wykonałby bez porażenia prądem czy zalania całego domu, ale oględziny zrobić mógł.
- Na kolanach? No pewnie, a fugi między kafelkami szczoteczkami do zębów - parsknął śmiechem. Również uniósł puszkę, przybijając toast.
- Za porządek będzie można wypić, jak już się uwiniemy. Jakaś parapetówka będzie do tego niezłą okazją - dodał, pociągając łyka.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Taya Crimson
Taya Crimson
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 26
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptySro Lis 01 2017, 19:26;

CHyba weszła tam tylko dlatego, ze byla ciekawska i oczekiwala, ze trafia na jakas ciekawa informacje czy liscik, wiersz z przeszłosci. I trafili! Taya miala go schowanego w pokoju. Bawil ją niesamowicie. Nie czytala go wiecej, ale schowała w swoj segregator z pamiątkami.
-Tak. Fugi szczoteczkami, bede tego pilnować, mozecie byc pewni! - najwyrazniej ie beda mieli latwo z tym sprzataniem jesli Taya ma ich nadzorowac. Wszelkie zamiatanie kurzu pod dywan nie przejdzzie.
A do dywanow i tak potrzeby Karcher.
- Parapetówka brzmi calkiem dobrze - przyznala kiwajac glowa - Twoj ojciec nie bedzie zadowolony. Trzeba go bedzie gdzies wyslac na ten czas.. - zastanowila sie. W koncu sam tam nie mieszkal.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t182-taya-crimson#1299
Vincent Edams
Vincent Edams
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 24
Ekwipunek podręczny:

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptySro Lis 01 2017, 19:30;

Vincent bardziej był zainteesowany tematem parapetówki niż sprzątanie, zdecydowanie.
-Byłoby świetnie ! Zaprosiłbym Charlesa, Rosę, bo chyba ze sobą coś kręcą, Felixa... - wyliczał dalej jeszcze kilka osób. Wyglądało na to, że Vinc miał więcej znajomych niż można było przypuszczać. No i na pewno więcej niż Theo.
- A twój staruszek może balować z nami, przecież nie musi nigdzie się chować - zaśmiał się.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t292-vincent-edams
Theo Chambers
Theo Chambers
Ogólne
Dodatkowe
Character sheet
Wiek: 27 lat
Ekwipunek podręczny: telefon, portfel, klucze

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please EmptySro Lis 01 2017, 21:17;

A ciekawość to pierwszy stopień do pajęczego piekła. Tym razem jej się jednak udało. Właściwie ironicznym było, że list, który miał do niej nigdy nie trafić, trafił po tylu latach i w dodatku został zachowany. Gdyby Theo sprzed dziesięciu lat o tym wiedział, pewnie przyłożyłby się bardziej.
- Aż taka z ciebie perfekcjonistka? Czy tylko wtedy, gdy to ktoś inny musi odwalić robotę? - Zapytał, uśmiechając się szelmowsko. Chociaż to on zasugerował szczoteczki, Taya coś zbyt chętnie podjęła temat.
- Możemy zrobić parapetówkę w ostatni dzień sprzątania, pewnie będzie jeszcze wtedy w hotelu. Poza tym ciężko mi przewidzieć, jak się zachowa, nie wiem, czy będzie chciał zostać w tym domu. Chyba dziwnie mu będzie ze świadomością, że spędził w nim całe życie mieszkając z matką, a teraz jej nie ma - wzruszył ramionami i pociągnął nosem, bawiąc się puszką. Nie leżał mu ten temat, jeszcze nie.
- Zapraszaj. Jeszcze nie zdążyłem z nikim odnowić kontaktu, poza Tayą oczywiście, a i to jest zupełnym przypadkiem - przyznał Edamsowi. Charlesa i Rosę też znał, więc czemu by i nie.
- Znając jego możliwości, bawiłby się aż nadto dobrze - Theo skrzywił się z niesmakiem na samą myśl. Jego marudny staruszek kontra impreza, to się nie mogło udać.
Powrót do góry Go down
https://postmortem.forumpolish.com/t243-theo-chambers#3142
Sponsored content
Ogólne
Dodatkowe

PisanieSingle room, please Empty Re: Single room, please  ♦ Single room, please Empty;

Powrót do góry Go down

Single room, please

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Witaj w Rode! :: Retrospekcje :: Zakończone-